Jak się skutecznie rozerwać
Zabawy przyjemne i (nie)pożyteczne. Czyli co robiono, by się nie nudzić
Wist, czytanie i dumanie zapełniają wszystkie godziny mego życia i mogę powiedzieć, że taka cisza koło mnie, że słyszałbym głos od was … i nie dziw się więc, Mamo droga, że listy moje nudne i puste” – opisywał swe znudzenie w liście do matki w kwietniu 1834 r. Juliusz Słowacki. Problem poety, czym zapełnić sobie czas, stawał się wówczas coraz powszechniejszy.
Od zmierzchu Imperium Rzymskiego mieszkańcy Starego Kontynentu nie odczuwali nudy. Częste wojny, epidemie i inne zagrożenia oraz konieczność ciągłego dbania o dostatni byt sprawiały, że nie mieli na nią czasu. Wręcz nie znali tego pojęcia. Zaczęło się to zmieniać, gdy Europa stopniowo stawała się bezpieczniejszym i dostatniejszym miejscem dla coraz większej grupy ludzi. Badaczka literatury prof. Patricia M. Spacks w pracy „Boredom: The Literary History of State of Mind” twierdzi, że słowo „nuda” pojawiło się w użyciu dopiero w połowie XVIII w. To odczucie okazywało się tak zaskakujące, że nie bardzo potrafiono je dokładnie opisać. W tomie francuskiej „Encyklopedii” („Encyclopédie, ou dictionnaire raisonné des sciences, des arts et des métiers”) z 1755 r. przedstawiano ją czytelnikom jako: „rodzaj nieprzyjemności, którego nie da się zdefiniować: nie jest to ani przygnębienie, ani smutek, jest to swego rodzaju brak jakichkolwiek przyjemności”. To stwierdzenie okazywało się bardzo celne, bo jak się przekonywano, nudę wywoływaną przez nadmiar wolnego czasu najłatwiej dawało się zabić, sprawiając sobie jakąś przyjemność. Czerpano ją z rozrywek.
Francuskie zabijanie
Jeszcze przed odkryciem nudy ludzie lubili sprawiać sobie jakąś frajdę. Dotyczyło to zwłaszcza tych, którzy posiadali władzę i pieniądze.