Parasol nad premierem
Chamberlain w Monachium. Netflix rozwija parasol nad brytyjskim premierem
Gdy Neville Chamberlain pierwszy raz odwiedził Adolfa Hitlera w Berchtesgaden, rozmawiali trzy godziny. Brytyjski premier był przekonany, że nawiązał z niemieckim führerem nić porozumienia. I że go przejrzał. Jednemu ze współpracowników mówił potem, że to „bez wątpienia najbardziej obrzydliwy i bigoteryjny człowiek, z którym musiałem się zadawać”. Hitler nie pozostał mu dłużny: „Jeśli jeszcze kiedyś ten głupi, stary człowiek z tą swoją parasolką przyjedzie nam przeszkadzać, zepchnę go ze schodów i będę skakał mu po brzuchu przed fotoreporterami”.
A jednak się dogadali. 29 września 1938 r., podczas międzynarodowej konferencji w Monachium, Hitler już oficjalnie zażądał oddania III Rzeszy czechosłowackiego Kraju Sudeckiego. Brytyjczyk był przekonany – co wynika z dokumentów – że to już ostatnie pretensje terytorialne Niemca. Tzw. układ monachijski, podpisany również przez Francję i Włochy, oddawał Kraj Sudecki Niemcom bez pytania Pragi o zdanie.
Na odjezdne Chamberlain przekonał jeszcze Hitlera do deklaracji, w której obie strony obiecały, że „nigdy nie będą już toczyć wojny”. Po powrocie na londyńskie lotnisko Heston brytyjski premier wyciągnął kartkę z tą deklaracją, zamachał nią i stał się historycznym memem – funkcjonującym do dziś symbolem appeasementu, polityki ustępstw wobec agresora, podbitej fałszywą nadzieją, że jeśli tylko zaspokoimy jego żądania, to zostawi nas w spokoju. Od tej pory miano „nowego Chamberlaina” zyskiwał każdy niemal polityk, który tchórzył i zgadzając się na ustępstwa, ośmielał agresora.
To wszystko fałszywa legenda – twierdzi Robert Harris, autor bestsellerowych książek historycznych, współautor wielu scenariuszy filmowych, w tym do obrazu Romana Polańskiego „Oficer i szpieg” o sprawie Dreyfusa.