Dzień iluzji
9 maja, dzień imperialnej iluzji Rosji. Co Putin ogłosi w tym roku?
Siergiej Miedwiediew, autor książki „Powrót rosyjskiego Lewiatana”, nazywa Dzień Zwycięstwa mianem świeckiej Paschy, najważniejszym państwowym kultem opartym na ideologii militaryzmu i supremacji. Obecnie święto w coraz większym stopniu staje się karykaturą pamięci o drugiej wojnie światowej, w której Rosja zajmuje pozycję niewinnej ofiary, a łatkę „faszysty” można przypiąć praktycznie każdemu. Uroczystości podporządkowano państwowej propagandzie, co widać na przykładzie niezależnej, lokalnej akcji Nieśmiertelny Pułk wymyślonej w 2012 r. przez dziennikarzy tomskiej telewizji TV-2. Polegała ona na marszu ulicami miast ze zdjęciami krewnych weteranów. Dziś organizowane w całym kraju pochody Nieśmiertelnego Pułku zmieniły się w obowiązkowy przemarsz z udziałem pracowników państwowych zakładów i budżetówki. Dziennikarze radia Echo Moskwy donosili, że drogę pochodów znaczyły sterty porzuconych plakatów z podobiznami weteranów.
Wojskowa defilada nadal pozostaje głównym punktem programu Dnia Zwycięstwa, ale stanowi tylko część atrakcji: 9 maja stał się ludowym festynem, a w pochodach biorą udział tłumy, ludzie przebrani w mundury z okresu wojny albo z przypiętymi wstążkami „gieorgijewskimi”, których czarno-pomarańczowe barwy nawiązują do odznaczenia ustanowionego jeszcze w czasach carskich. Początkowo wstążki miały upamiętniać weteranów – obecnie stały się symbolem nacjonalizmu i agresji: w 2014 r. nosili je zwolennicy aneksji Krymu i wojny z Ukrainą.
Znamienne, że w tym roku obowiązuje nowa wersja wstążki: z czerwoną pięcioramienną gwiazdą i literą Z (malowanym na wozach bojowych symbolem agresji na Ukrainę), łącząca ze sobą trzy Rosje: carską, radziecką i putinowską. Mimo wszystko trudno się temu dziwić: parada zwycięstwa jest świętem iluzji, hipnotyzującym przedstawieniem na temat rosyjskiej potęgi i niewinności.