Kiedy 4 listopada 1922 r. brytyjski archeolog Howard Carter natrafił w Dolinie Królów w Tebach na schody prowadzące do grobowca faraona Tutanchamona, miejsce pochówku okazało się nienaruszone, pełne olśniewających artefaktów. Rozbudziło zainteresowanie Zachodu.
Fascynacja starożytnym Egiptem datuje się już na czasy rzymskie, żeby wspomnieć tylko egipskie obeliski stawiane w Rzymie czy Konstantynopolu. Żeby jednak nie sięgać tak daleko, warto przypomnieć wyprawę wojenną Napoleona do Egiptu (1798–1801). Poza wymiarem militarnym i celami politycznymi był to doskonały przykład skutecznej próby przywłaszczenia jednej kultury przez inną, pozornie silniejszą. Napoleon zabrał ze sobą naukowców, w tym m.in. przyszłego dyrektora Muzeum w Luwrze. Historia i kultura starożytnego Egiptu zaczęła budzić coraz większe zainteresowanie świata. Od tego czasu zachodni badacze zaczęli odgrywać kluczową rolę w odkrywaniu przeszłości starożytnego Egiptu. Zdominowali prace i stali się jedynymi ekspertami badającymi historię i kulturę państwa faraonów.
Mojżesz, wielbłądy i mumie
Odkrycie Cartera zelektryzowało media. Dziennikarze i fotoreporterzy tłumnie przybywali do Doliny Królów, zakładając obozowiska w pobliżu wykopalisk. Relacjonowali etapy prac. Niezależnie od stanu zachowania i rangi zabytków artykuły prasowe opatrywane były ozdobnymi rysunkami znalezisk. Artyści wspinali się na szczyt umiejętności, aby oddać atmosferę owianej tajemnicą, zagubionej w piaskach pustyni przeszłości Egiptu. Prasa podsycała fascynację odkryciem, co miało wpływ na liczbę sprzedawanych egzemplarzy gazet, czyli zysk spółek. Tutanchamon, jego historia i pozostałości przestały być artefaktem historycznym, a stały się towarem komercyjnym.
Filmowcy także dostrzegli możliwość zbicia kapitału na odkryciu Cartera.