Mleczaki króla Karola
Mleczaki króla Karola, dżuma, inkwizycja. Średniowiecze odsłania swoje tajemnice
TOMASZ TARGAŃSKI: – Średniowiecze to era wybitnych władców i władczyń, ale czy istnieje sposób, by dziś poczuć z nimi jakąkolwiek więź? Ich system wartości, wyobrażenia o świecie były przecież diametralnie różne od naszych.
DAN JONES: – W takiej sytuacji chyba najlepiej pomyśleć o mleczakach Karola Wielkiego.
Proszę?
W 754 r., gdy Karol miał około siedmiu lat, jego ojciec król Franków Pepin Krótki, wziął go na uroczystość przeniesienia ciała świętego Germana, biskupa Paryża, do klasztoru Saint-Germain-des-Prés. Nie wiadomo, jak do tego doszło, ale podczas ceremonii Karol wpadł do grobu przygotowanego na przyjęcie szczątków świętego. W efekcie stracił przedni mleczny ząb. Wiemy o tym, bo Karol zapamiętał swój wypadek i tak trafił on do źródeł. Wyobrażam sobie, że dziś w dobie smartfonów filmik z takim wypadkiem następcy tronu zrobiłby furorę. Z perspektywy XXI w. średniowieczni władcy słusznie wydają się nam niedostępni. Ale na poziomie czysto osobistym zawsze znajdzie się coś, co nas łączy. Wiele osób straciło mleczaki w dziwny sposób. Tak jak oni jesteśmy ludźmi. Dzielimy te same namiętności i pragnienia. Jesteśmy próżni, chcemy pozostawić po sobie jakieś dziedzictwo, zapewnić bezpieczeństwo swoim dzieciom. Mimo to nie wydaje mi się, aby nawiązanie więzi z tymi wielkimi historycznymi postaciami miało tak duże znaczenie.
Dlaczego? Czy nie powinniśmy ich zrozumieć?
Powinniśmy się starać. Ale przecież tym, co nas do nich przyciąga, jest właśnie nieprzystępność, element tajemnicy. Średniowiecze fascynuje właśnie dlatego, że znajduje się w pół drogi między tym, co znajome, a tym, co obce. Jest trochę jak wpatrywanie się w krzywe zwierciadło: widzimy zarys znajomej sylwetki, ale wszystko jest zniekształcone, kontury się rozmywają i im głębiej sięgamy, tym mniej rozumiemy.