W górę i w dół
Awans społeczny w PRL. Jedni szli w górę, inni w dół, a władza podkręcała emocje
Awans społeczny marzy się każdemu, zawsze można próbować samodzielnie wspinać się wyżej. Czasami jednak przychodzi pomoc z zewnątrz – kiedy państwo aktywnie, wręcz rewolucyjnie, miesza w społeczeństwie, zmienia jego strukturę, uruchamia windę awansów. Ale winda jedzie też w dół, zwożąc tych, którzy tracą wcześniejszą pozycję i wyższe miejsca w hierarchii. To jest doświadczenie PRL. Wielki temat, obecny w pamięci i świadomości społecznej, w kulturze i języku.
Nie został jeszcze porządnie zbadany i opisany oraz powiązany ze społeczeństwem polskim przechodzącym głęboką transformację po 1989 r., a dzisiaj znów wystawianym na eksperymenty władzy, marzącej o kolejnej zmianie struktury społecznej. Nowa winda awansów już od kilku lat jeździ w górę i w dół. Tak czy inaczej dzisiejsi Polacy z wolna sobie uświadamiają – do czego przyczyniły się liczne prace badawcze – że w znakomitej większości wywodzą się z ludu, a w związku z tym też mają w swoim rodzinnym bagażu awans społeczny.
Temu awansowi przyjrzała się Magda Szcześniak z Uniwersytetu Warszawskiego, kulturoznawczyni i antropolożka, laureatka wielu nagród, w tym nagrody naukowej POLITYKI w 2017 r. Należy do młodego pokolenia badaczy, którzy wnoszą swoją perspektywę i wrażliwości w patrzeniu na PRL, którzy nie są obciążeni osobistym doświadczeniem i chętnie wychodzą poza oczywiste tematy, jak też poza tendencyjną i uproszczoną politykę historyczną.
Awans społeczny po 1945 r. jest składnikiem o wiele szerszego procesu mobilizacji społecznej w warunkach powojennych, tego wielkiego „poruszenia”, jak mówi dr Szcześniak. Wojna i pierwsze lata po niej doprowadziły do radykalnej reorganizacji struktury społecznej. Ta przemiana wynikała z wojny, ale też ze zmian granic państwa oraz oczywiście z geopolityki i polityki.