Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Historia

Życie w ogonku

Fenomen kolejek w PRL. Jak człowiek jakąś zobaczył, to od razu stawał

Dostawa alkoholu do sklepu w Skaryszewie, 1981 r. Dostawa alkoholu do sklepu w Skaryszewie, 1981 r. Maciej Osiecki
O sztuce zakupów w PRL, zamianie octu w wódkę i lawirowaniu w kolejkach opowiada Wojciech Przylipiak.
Wojciech PrzylipiakLeszek Zych/Polityka Wojciech Przylipiak

JOANNA PODGÓRSKA: – Przepraszam, który rocznik?
WOJCIECH PRZYLIPIAK: – 1978.

To pan tu nie stał!
Stałem! Na zmianę z bratem staliśmy w kolejce, ale już nie pamiętam po co. To było pod koniec lat 80. Mieszkałem wtedy w Słupsku, który źle mi się kojarzy w tamtym okresie – szarość, beznadzieja i milicyjne transporty jadące pacyfikować strajki w Gdańsku.

Młodzi ludzie, którzy nie pamiętają PRL, dzielnie stali w kolejkach po demokrację. Może kolejki mamy w narodowym DNA?
Kolejki nie są tak zupełnie obce młodym. Czasem widzę, że stoją np. pod sklepem z butami po nowy model sneakersów. Różnica polega na tym, że oni stoją po fajny gadżet, a w PRL stało się po wszystko: jedzenie, mydło, papier toaletowy. To było upokarzające. Na to nakładała się cała etykieta kolejkowa: listy kolejkowe, instytucja staczy do wynajęcia, kolejki uprzywilejowane dla inwalidów czy kobiet w ciąży, rotacje rodzinne i sąsiedzkie, oprzyrządowanie w postaci składanych krzesełek, termosów. Bo trzeba było stać nie kilka godzin, ale kilka dni. Najdłuższa kolejka, na jakiej ślad trafiłem, to blisko dwutygodniowe czekanie na kupno lodówki w Nowej Hucie w 1983 r.

W tamtych czasach to był także rodzaj społecznej agory.
Oficjalnie list społecznych w kolejkach nie mogło być. Ludzie sami to wymyślili i się organizowali, żeby jakoś ogarnąć sytuację. W kolejce wszyscy byli równi, musieli tak samo czekać, chyba że mieli znajomości i dostawali towar spod lady. Kolejka stała się instytucją, w której toczyło się życie towarzyskie, działały giełdy plotek. Dlatego też szybko zainteresowali się nimi milicjanci po cywilnemu. Specyfiką PRL było też to, że jak człowiek widział kolejkę, to stawał, a dopiero potem orientował się, co „rzucili”.

Polityka 4.2024 (3448) z dnia 16.01.2024; Historia; s. 62
Oryginalny tytuł tekstu: "Życie w ogonku"
Reklama