Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Historia

Swastyka z ciupagami

Swastyka z ciupagami. Historyk ogląda i ocenia „Białą odwagę”. Ile tu fikcji, ile faktów?

Wymyślony przez twórców filmu góralski mundur SS. Wymyślony przez twórców filmu góralski mundur SS. Adam Golec
Film „Biała odwaga”, dotykający trudnego tematu współpracy części górali z Niemcami podczas drugiej wojny światowej, wchodzi do kin 8 marca. Na ile trzyma się faktów?
Kenkarta z literą „G” mająca świadczyć o rzekomej przynależności do „narodu góralskiego”.materiały prasowe Kenkarta z literą „G” mająca świadczyć o rzekomej przynależności do „narodu góralskiego”.

O niemieckiej próbie utworzenia w czasie drugiej wojny światowej tzw. Goralenvolku, rzekomego „narodu góralskiego”, napisano już wiele, choć badacze – przynajmniej w niektórych kwestiach – nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Przed kilkoma laty zaczął powstawać film fabularny nawiązujący do tych wydarzeń. Pierwsze szkice scenariusza „Białej odwagi” były gotowe w 2020 r. Obraz wchodzi do kin teraz i już wywołał kontrowersje (wywiad z reżyserem Marcinem Koszałką – POLITYKA 10).

Warto na wstępie, nieco sztucznie, oddzielić warstwę fabularno-artystyczną filmu od wątków historycznych. Skupiając się na tym pierwszym aspekcie, możemy zobaczyć na ekranie wyraźne postaci, świetne zdjęcia, zamkniętą i sprawnie poprowadzoną narrację. „Białą odwagę” dobrze się ogląda. Robią wrażenie zwłaszcza sceny ukazujące wspinanie się i górskie panoramy.

Kiedy zaczniemy przypatrywać się tej drugiej, stricte wojennej warstwie obrazu, to również ona – przynajmniej początkowo – może się podobać. Są wszechobecni Niemcy, brutalne represje oraz próby skłonienia części obywateli II RP do kolaboracji. Jest też podkreślona niemiecka inicjatywa, jeśli chodzi o działania mające na celu wyodrębnienie na Podhalu osobnego „narodu góralskiego” oraz przeciwstawienie go Polakom. Są też ważne dla ukazywania postaw poszczególnych osób zwykłe wojenne dylematy.

Należy jednak pamiętać, że film Marcina Koszałki nie ma ambicji odtworzenia historycznie udokumentowanej przeszłości. Nie pojawiają się w nim żadne postaci historyczne. Jest gubernator, ale nigdzie nie pada nazwisko Hansa Franka, jest namaszczony przez Niemców góralski przywódca – ale to nie Wacław Krzeptowski, tylko poszukujący swojego miejsca w świecie, wymyślony przez scenarzystów młody góral Andrzej Zawrat.

Polityka 11.2024 (3455) z dnia 05.03.2024; Historia; s. 72
Oryginalny tytuł tekstu: "Swastyka z ciupagami"
Reklama