Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Historia

Bez przedawnienia

Pół wieku temu Polak zginął od strzału w plecy. Proces mordercy rusza dopiero teraz

Przejście graniczne na Friedrichstrasse w centrum podzielonego Berlina Przejście graniczne na Friedrichstrasse w centrum podzielonego Berlina Ullstein Bild / Getty Images
Pół wieku temu uciekinier z Polski zginął od strzału w plecy na przejściu granicznym w Berlinie. W stolicy Niemiec trwa właśnie proces domniemanego mordercy.
Czesław Kukuczka zastrzelony przez funkcjonariusza StasiIPN Czesław Kukuczka zastrzelony przez funkcjonariusza Stasi

Erhard T. dobrze zapamiętał ten piątkowy dzień: 29 marca 1974 r. Miał wtedy 39 lat i był kierowcą ciężarówki w osławionym Ministerstwie Bezpieczeństwa Państwowego NRD, lepiej znanym jako Stasi. Zazwyczaj pracował przy przeprowadzkach albo woził materiały na plac budowy. Jednak tym razem przełożony wręczył mu kluczyki do sanitarki i kazał jechać na dworzec Friedrichstrasse – przejście graniczne w centrum podzielonego murem Berlina. Tam Erhard T. odebrał ciężko rannego mężczyznę i przetransportował go do dzielnicy Hohenschönhausen, do lecznicy przy centralnym areszcie śledczym Stasi. „W czasie jazdy jęczał” – zeznał pół wieku później o swoim pasażerze.

Erhard T. jest jednym ze świadków w głośnym procesie, który od 14 marca tego roku toczy się przed Sądem Krajowym w Berlinie. Na ławie oskarżonych, odgrodzony od publiczności szklaną szybą, siedzi 80-letni Martin Manfred N., inny były funkcjonariusz Stasi. Prokuratura zarzuca mu podstępne morderstwo, którego ofiarą padł Polak Czesław Kukuczka. Ten sam, którego Erhard T. wiózł sanitarką enerdowskiej marki Barkas.

Do dziś nie jest jasne, co 38-letni Kukuczka robił w ostatnich dniach życia. Wiadomo, że 3 marca 1974 r. nie stawił się w pracy – służył wtedy jako podoficer w Miejskiej Komendzie Straży Pożarnych w Bielsku-Białej. Można przyjąć, że w Katowicach wsiadł w pociąg do Berlina wschodniego (w chwili śmierci miał przy sobie taki właśnie bilet kolejowy), na miejscu zaś skierował się pod adres (znajomego?), który miał w notatkach. Prawie miesiąc po zniknięciu, wczesnym popołudniem 29 marca, zgłosił się do Ambasady PRL w Berlinie wschodnim.

To czas rządów pierwszych sekretarzy Edwarda Gierka i Ericha Honeckera – z socjalistycznej Polski do „bratniej” Niemieckiej Republiki Demokratycznej można było podróżować bez paszportu.

Polityka 17.2024 (3461) z dnia 16.04.2024; Historia; s. 65
Oryginalny tytuł tekstu: "Bez przedawnienia"
Reklama