Po 1945 r. nawet konferencje pokojowe wzbudzały w Polakach strach przed wojną. A co dopiero realne napięcia międzynarodowe.
Co się stało z Niemcami, kiedy z panów świata stali się narodem podbitym? Czym skończyło się dla nich urzeczenie nacjonalizmem i własną wielkością, opowiada Harald Jähner, autor książki „Czas wilka. Powojenne losy Niemców”.
W cieniu berlińskiego muru żyły miliony. 30 lat temu mur upadł, cień pozostał.
Upadek muru berlińskiego 9 listopada 30 lat temu to jeden z tych momentów w dziejach, w których o przyszłości zdecydował przypadek, a nie „historyczna prawidłowość”.
Rodzime podręczniki do historii i syntezy dziejów zawierają głównie opowieść o wydarzeniach politycznych w Polsce. Młodzież jest uczona historii kraju jako dziejów równoległych w stosunku do historii powszechnej, jakby Polacy żyli w jakimś innym świecie.
Węgrzy, którzy podczas obecnego kryzysu migracyjnego pierwsi zaczęli stawiać graniczne płoty, 26 lat temu jako pierwsi rozebrali zasieki tzw. żelaznej kurtyny. Konteksty obu wydarzeń są oczywiście różne. Tylko nadzieje i determinacja uciekających podobne.
Polska pisarka Magdalena Parys w powieści „Tunel” opowiedziała berlińczykom historię muru tak, jak nikt inny tego nie zrobił. Teraz mówi o historii: Niemcom o Polakach, a Polakom o Niemcach.
Mauerweg to droga ciągnąca się przez Berlin śladem zburzonego muru. Idąc nią, można się przekonać, że rana dzieląca miasto przez ponad ćwierć wieku zarasta bardzo powoli.
Kiedy ćwierć wieku temu runął berliński mur, kanclerz Kohl był akurat w Warszawie na pierwszych rozmowach z solidarnościowym premierem Mazowieckim. Polacy i Niemcy całkiem odmiennie przeżyli tę rewolucję. Tak jak odmiennie patrzą dziś na wydarzenia na Ukrainie.
„Stempel do wolności” Rüdigera von Fritsch oraz nominowany do Oscara film Christiana Petzolda „Barbara” przypominają ludzkie dramaty związane z podziałem Niemiec.