Historia

Łódź pamięta. Pomniki, park, makieta. Tak miasto uwieczniło swoich żydowskich mieszkańców

Makieta łódzkiego getta Makieta łódzkiego getta Tomasz Stańczak / Agencja Wyborcza.pl
Wypełniają się słowa Oskara Rosenfelda: „Nie było już świadków wielu okropności. Relacjom na temat wielu okrucieństw w ogóle nie dawano wiary. Więc niech przetrwa przynajmniej pamięć o nich”.

Na początku XX w. w Łodzi było największe po Warszawie skupisko ludności żydowskiej w Polsce – stanowili jedną trzecią mieszkańców, trwale wpisali się w życie kulturalne, społeczne i polityczne miasta. Przez tragedię Zagłady oraz powojenne przekształcenia demograficzne obecność Żydów w Łodzi stała się szczątkowa. To oraz manipulacje ówczesnej władzy polityką pamięci historycznej powodowało zanikanie pamięci o społeczności tworzącej to miasto, budującej jego tożsamość.

Przywracanie pamięci

Przywracanie pamięci o getcie łódzkim rozpoczęło się powoli w latach 80. sesją naukową oraz pierwszą tablicą upamiętniającą ofiary. Kolejna okrągła, 50. rocznica likwidacji getta przyniosła debaty i wystawy edukacyjne o niewielkiej sile oddziaływania, ale widoczne w przestrzeni publicznej. W latach 90. żydowska przeszłość przyciągnęła uwagę miejskich władz. Pierwsi prezydenci wywodzący się z Solidarności nawiązali kontakt ze stowarzyszeniami dawnych mieszkańców Łodzi w Izraelu. W 1992 r. zorganizowano światowe spotkanie łodzian. Powstała też fundacja, której celem była ochrona i opieka nad żydowskimi pomnikami – Monumentum Iudaicum Lodzense. Od 2003 r. możemy mówić o prawdziwej „erupcji pamięci”: licznych inicjatywach mających upamiętnić dzieje getta i przybliżyć je szerszemu odbiorcy. Niektóre przybrały formę trwałą, jak Szlak Litzmannstadt Getto (m.in. tablice informacyjne na budynkach pełniących ważne funkcje w czasie istnienia getta).

Rozpoczęto też budowę Pomnika Zagłady Litzmannstadt Getto, miejsca obchodów rocznicy likwidacji getta 29 sierpnia, gromadzącego świadków wydarzeń, władze i mieszkańców.

Park Ocalałych

Powstał również Park Ocalałych, gdzie od 2004 r. ci, którzy przeżyli, mogą zasadzić drzewa, co bezpośrednio nawiązuje do idei upamiętniania Zagłady w Yad Vashem (Ogród Sprawiedliwych). Pomysłodawczynią była Halina Elczewska, jedna spośród ocalałych.

Kompozycja parku wykorzystuje aleję Arnolda Mostowicza jako linię łączącą dwie monumentalne formy przestrzenne: pomnik w jego zachodniej części i ziemny kopiec we wschodniej. Pomnik poświęcony Polakom ratującym Żydów podczas drugiej wojny światowej powstał z inicjatywy prezydenta Jerzego Kropiwnickiego i był pierwszym upamiętnieniem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata w kraju. Są na nim nazwiska osób pomagających Żydom na terenie okupowanych ziem polskich. Kopiec Pamięci to jednocześnie punkt widokowy znajdujący się po przeciwnej stronie parku, wspomniany monument przedstawiający symbol judaizmu – gwiazdę Dawida, nad którą skrzydła rozpościera orzeł. W 2009 r. na kopcu odsłonięto pomnik Jana Karskiego.

W lipcu 2005 r. przy Instytucie Historii Uniwersytetu Łódzkiego powstało Centrum Badań Żydowskich (od 2024 r. im. Filipa Friedmana), którego celem są studia nad historią miejscowej społeczności żydowskiej. Na terenie Parku Ocalałych od 2014 swoją siedzibę ma Centrum Dialogu im. Marka Edelmana (powstało w 2010), które ma promować wielokulturowe i wieloetniczne dziedzictwo Łodzi.

Czytaj też: Marian Turski opowiada, jak broniło się łódzkie getto. Najpierw była akcja PP: pracuj powoli

Stacja Radegast

Tragedię Żydów postanowiono przedstawić, aranżując przestrzeń niewielkiego budynku związanego z dawną stacją kolejową getta. Pierwotnie miejscem przekazywania do getta żywności, surowców i odbioru jego produkcji był Bałucki Rynek, ale okazało się, że ze względu na ilość towarów rolę tę musiała przejąć stacja kolejowa. W latach 1940–41 na przedwojennych fundamentach wzniesiono drewniany magazyn z murowaną rampą ładunkową. Od września 1941 tu trafiały i stąd odchodziły transporty deportowanych. Kiedy władze niemieckie zdecydowały o deportacji wszystkich Żydów zamieszkałych w III Rzeszy i Protektoracie Czech i Moraw, na jedno z miejsc ich koncentracji wybrano getto łódzkie, które miało przyjąć 20 tys. Żydów z zachodniej Europy oraz 5 tys. Romów i Sintii z pogranicza austriacko-węgierskiego.

Równolegle prowadzono wsiedlenia Żydów z likwidowanych gett prowincjonalnych Kraju Warty. Dla większości stacja Radegast była miejscem pierwszego kontaktu z rzeczywistością, jaka ich czekała w getcie łódzkim. W latach 1942–44 ponad 91 tys. osób trafiło stąd do obozu zagłady Kulmhof w Chełmnie nad Nerem. W sierpniu 1944 wywieziono 67 tys. osób do obozu w Auschwitz-Birkenau, większość zamordowano.

Po wojnie stacja odzyskała pierwotną funkcję bocznicy: mijanki i placu przeładunkowego, z czasem ją straciła. Drewniany budynek z rampą długo stał nieużywany, w końcu lat 90. został wydzierżawiony na prywatną stolarnię.

Władysław Bartoszewski, przychodząc na spotkanie z nowo wybranym prezydentem Kropiwnickim w 2003 r., wskazał jako proponowane miejsce powstania pomnika getta istniejący budynek magazynowy dawnej stacji kolejowej getta. Projekt powierzono Czesławowi Bieleckiemu. Niewielki drewniany budynek z częścią terenu dawnej stacji stał się symbolem tragicznej historii. Na cały kompleks składa się kilka elementów: Kolumna Pamięci, Tunel Deportowanych, historyczny budynek stacji z rampą, trzy wagony towarowe i lokomotywa, macewy, na których wypisane są wybrane miejsca docelowe transportów z Łodzi. Każdy element memoriału, każdy użyty materiał i zabieg architektoniczny ma określone znaczenie i wywołuje emocje. Tunel Deportowanych oddziałuje nie tylko treścią, ale i formą; zwiedzający porusza się wewnątrz tunelu, w ciemności zapoznaje się z listami transportowymi, z konkretnymi osobami, więźniami. Obszar został zaprojektowany tak, by służył przede wszystkim uroczystościom upamiętniającym likwidację getta.

Budynek i otoczenie z czasem się zmieniły, doszły nowe elementy: tablice z napisem Radegast, betonowy mur. Przestrzeń jest bardziej zabudowana. Dlatego zdarza się, iż ocaleli nie rozpoznają stacji ze swoich wspomnień.

Od marca 2009 r. budynek magazynowy stacji wraz z terenem Pomnika Zagłady Litzmannstadt Getto zostały włączone jako oddział w struktury Muzeum Tradycji Niepodległościowych. Obok obchodów 29 sierpnia są organizowane różne inne uroczystości upamiętniające. Przykładem Międzynarodowy Dzień Pamięci o Holokauście czy kolejne rocznice wsiedleń do getta łódzkiego. Jednak najważniejszą misją tej niewielkiej instytucji jest podtrzymywanie i współtworzenie pamięci o getcie poprzez działalność edukacyjną młodzieży i dorosłych.

Czytaj też: Dzieje łódzkiego getta. Getto, gettunio, getuchna kochana...

Pomnik Litzmannstadt GettoMarcin Stępień/Agencja Wyborcza.plPomnik Litzmannstadt Getto

Makieta getta

Zmiany w krajobrazie kulturowym wpłynęły na podjęcie inicjatywy budowy makiety getta w 2015 r. Celem było stworzenie nośnika pamięci, łączącego historię i topografię getta. Wierne odtworzenie go pozwoliło uratować od zapomnienia niszczejące zabudowania.

W sensie symbolicznym makieta nawiązuje do dzieła Leona Jakubowicza, który wiosną 1940 r. rozpoczął pracę nad budową modelu getta, prowadzoną aż do sierpnia 1944, kiedy zostało zlikwidowane. Model wykonany w skali 1:5000, ukryty w metalowej skrzyni, przetrwał w jednej z łódzkich piwnic. Odnaleziony przez brata twórcy, został przewieziony do Izraela, a następnie do USA. Znajduje się w zbiorach United States Holocaust Memorial Museum w Waszyngtonie.

W pierwszym etapie prac powstała baza źródłowa, obejmująca wszystkie dostępne materiały dotyczące topografii. Zebrano przeszło 2,5 tys. map, planów architektonicznych, fotografii, zdjęć lotniczych. Pozyskano je z archiwów, a dzięki wsparciu partnerów zagranicznych – również ze zbiorów osób prywatnych na całym świecie. Bazę uzupełniają współczesne fotografie. Łącznie wykonano ponad 6 tys. zdjęć. Analiza materiału pozwoliła na budowę modelu prezentującego getto z maja 1942 r. w skali 1:400, o wymiarach 10x4 m. To największy tego typu obiekt ekspozycyjny w Polsce.

Podstawowym problemem twórców makiety była identyfikacja budynków oraz ich lokalizacja na siatce ulic. Kluczowe okazało się wsparcie pasjonatów, często niezawodowych historyków, których wiedza o topografii miasta jest imponująca, działających w grupach w mediach społecznościowych. Jedno miejsce odtwarzano nieraz na podstawie kilku zdjęć, pokazujących je z różnych perspektyw. Nieocenione były fotografie kolorowe, powojenna dokumentacja konserwatorska oraz opinie ekspertów.

W latach 2015–19 projekt był realizowany przy wsparciu International Holocaust Remembrance Alliance w ramach trzyletniego programu grantowego, z budżetu urzędu miasta i muzeum. Dzięki połączeniu tradycyjnej formy z multimediami makieta stała się nie tylko upamiętnieniem, ale i nowoczesnym narzędziem edukacyjnym.

Stacja kolejowa getta nie straciła swojego znaczenia. W jednej z dostępnych aplikacji multimedialnych zgromadzono listy transportowe osób wsiedlonych i wysiedlonych, symbolicznie przywracając ich nazwiska pamięci.

Makieta oddaje pierwszeństwo namacalnemu, odtworzonemu w czasie i przestrzeni miejscu, w którym „działa się” historia. Dotychczasowe doświadczenia wieloaspektowego wykorzystania makiety w edukacji oraz jej odbiór wskazują na silną potrzebę zakorzenienia historii Zagłady w realnej przestrzeni miasta. Stacja Radegast to często pierwsze miejsce odwiedzane przez rodziny Żydów więzionych w getcie łódzkim, poszukujących dokumentów i śladów. Wielu z nich tutaj dowiaduje się o rzeczywistym losie swoich bliskich lub zaczyna poszukiwania.

Pomimo istnienia w Łodzi od 1959 r. pierwszego topograficznego miejsca pamięci, jakim jest Pomnik Pamięci Ofiar Getta na terenie cmentarza żydowskiego, to pojawienie się Pomnika Zagłady Litzmannstadt Getto oraz uroczystości rocznicy likwidacji getta pozwoliły wpisać pamięć zbiorową w przestrzeń miejską.

Wypełniają się słowa Oskara Rosenfelda zapisane w dzienniku w getcie 20 maja 1942: „Wiele okropności popadło w zapomnienie. Nie było już świadków wielu okropności (haniebnych czynów). Relacjom na temat wielu okrucieństw w ogóle nie dawano wiary. Więc niech przetrwa przynajmniej pamięć o nich”.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Rynek

Siostrom tlen! Pielęgniarki mają dość. Dla niektórych wielka podwyżka okazała się obniżką

Nabite w butelkę przez poprzedni rząd PiS i Suwerennej Polski czują się nie tylko pielęgniarki, ale także dyrektorzy szpitali. System publicznej ochrony zdrowia wali się nie tylko z braku pieniędzy, ale także z braku odpowiedzialności i wyobraźni.

Joanna Solska
11.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną