Historia

Suma wszystkich strachów

Krótkie dzieje strachu. Lęk to wielogłowa hydra, narzędzie władzy, potężna siła

Procesja biczowników podczas epidemii dżumy, iluminacja XIV-wiecznego manuskryptu Procesja biczowników podczas epidemii dżumy, iluminacja XIV-wiecznego manuskryptu Getty Images
Ludźmi od wieków rządzono przez strach, Kościół miał ich wyzwolić od lęku, a zaczął go podtrzymywać – mówi Robert Peckham, autor książki „Strach. Inna historia świata”.
Robert Peckhammateriały prasowe Robert Peckham

TOMASZ TARGAŃSKI: – Dlaczego historyk zajmuje się strachem? To chyba zadanie dla neurologa.
ROBERT PECKHAM: – Faktycznie strach jest przede wszystkim reakcją neurologiczną, choć naukowcy nie mogą się zgodzić co do tego, jak powstaje i czym w ogóle jest. Nie ma więc jednej definicji. Moje zainteresowania koncentrują się wokół strachu jako siły społecznej i kulturowej. Jakiś czas temu uświadomiłem sobie, że nikt dotąd nie badał, w jaki sposób ta fundamentalna i wspólna dla wszystkich ludzi reakcja oddziaływała na społeczeństwa na przestrzeni dziejów. Opisanie tego okazało się niezwykle trudne, bo choć nadaje ona bieg wydarzeniom, jednoczy albo rozbija wspólnoty, to jest też nieuchwytna i wciąż przelewa się nam przez palce.

Prace nad książką zaczął pan w Hongkongu podczas pandemii Covid-19. Mógł pan obserwować nie tylko ludzkie reakcje na zagrożenie, ale również to, w jaki sposób chińskie władze wykorzystały strach przed wirusem.
Jeszcze przed pandemią w Hongkongu wybuchły prodemokratyczne protesty skierowane przeciwko władzom w Pekinie. Jedno z przesłań, które szczególnie mnie poruszyło, brzmiało: „Wolność od strachu”. To hasło było wypisane na szybie wiaty autobusowej niedaleko politechniki. Chiny w podręcznikowy wręcz sposób wykorzystały covid do stłumienia opozycji. Pod płaszczykiem lockdownów i konieczności zagwarantowania bezpieczeństwa protestujący trafiali do więzień. Ludzie zaczęli uważać na to, co mówią, bali się wysyłać wiadomości na WhatsAppie w obawie, że mogą zostać przechwycone, a policja zaczęła monitorować zachowania aktywistów w internecie. Na własne oczy zobaczyłem, co się dzieje, gdy ludzie boją się zabrać głos. A ponieważ już wcześniej napisałem książkę o różnych epidemiach w dziejach Azji, zacząłem myśleć o strachu jako o swoistej soczewce, poprzez którą możemy obserwować pewne procesy pozornie ze sobą niezwiązane.

Polityka 9.2025 (3504) z dnia 25.02.2025; Historia; s. 74
Oryginalny tytuł tekstu: "Suma wszystkich strachów"
Reklama