Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Historia

Brat brud

Pozostałości rzymskiej łaźni w Bath, Anglia. Fot. Ed Uthman, Flickr (CC by SA) Pozostałości rzymskiej łaźni w Bath, Anglia. Fot. Ed Uthman, Flickr (CC by SA)
Rzymianie siedzieli godzinami w łaźni, św. Agnieszka nie kąpała się nigdy, a Król Słońce zmieniał co najwyżej koszule. Historia czystości to również dzieje stosunku człowieka do własnego ciała.

Od końca XIX w. standardy higieniczne zaczęła dyktować całemu światu purytańska Ameryka. To tam pojawiły się pierwsze dezodoranty, tampony, płyny do higieny intymnej, płukanki do ust, wybielacze zębów, tam wszedł w życie zwyczaj usuwania włosów spod pach, z nosów, nóg i pachwin. Ponieważ nie wszyscy Europejczycy z entuzjazmem podeszli do nowych zasad zza oceanu, Amerykanie uznali ich za brudasów. Jest to zresztą echo dawnych wieków, gdy o czystość bardziej od nich dbała reszta świata – muzułmanie, Żydzi, Japończycy, Hindusi, Chińczycy. Dla większości ludzi odświeżonych w łaźniach niemyci Europejczycy okrutnie śmierdzieli.

Woda na piedestale

Nie wiadomo, jak często mył się człowiek pierwotny. Męczyły go wszy i inne pasożyty, które razem z nim wywędrowały z Afryki, by zdobywać świat (wskazują na to badania DNA), ale można założyć, że w ciepłe dni z przyjemnością pluskał się w rzekach i jeziorach. Trochę więcej wiemy o cywilizacjach, które pozostawiły po sobie teksty i ślady materialne. Istnienie kanalizacji i łaźni w hinduskim protomieście Mochendżo-Daro (z połowy III tys. p.n.e.) świadczy o dużym znaczeniu higieny. Rytualne mycie było obowiązkowe w wielu religiach, gdyż brud obrażał boga. Puryfikacji poddawali się kapłani egipscy, żydzi, muzułmanie. Żydzi cali zanurzali się w wodzie, kapłani egipscy depilowali ciało. Zwykli Egipcjanie myli się w domach, podobnie jak wysportowani Grecy, którzy w ramach higieny nacierali ciała oliwą, by potem ją zeskrobać. Chociaż myto się regularnie (często motywem dekoracyjnym ceramiki greckiej jest kąpiąca się kurtyzana), to raczej robiono to w zaciszu domowym, jak Odys w „Odysei”.

Polityka 12.2009 (2697) z dnia 21.03.2009; Nauka; s. 80
Reklama