Klasyki Polityki

Tako rzecze Go-Gę

To może być historyczny dzień – ta listopadowa niedziela sprzed trzech dni. Coś się bowiem stało dziwnego.

W „Milionerach”, quizie TVN, do walki o jedynkę z sześcioma zerami wystartował student piątego roku... chyba politechniki, ale to bez znaczenia. Do miliona dochodzi się po dwunastu schodkach, a ten pierwszy za 500 zł to schodek zabawa. W takiej właśnie poetyce pytanie dostał student: w co zazwyczaj bywa wyposażony imbryk? Czy jest to: a – igła magnetyczna, b – datownik, c – gwizdek, d – pompka rowerowa.

Młody polski inteligent się zadumał. O! – pomyślałem – ma poczucie humoru. Będzie miło. Ale po dłuższej chwili okazało się, że to tylko brak wiedzy o życiu. Student poprosił o koło ratunkowe, wybrał pomoc publiczności, której ponad 80 proc. wskazało gwizdek. Student skorzystał z podpowiedzi i ku swemu zdumieniu wygrał 500 zł.

W tym momencie Hubert Urbański przerwał grę, bo kończył się czas programu. W następnej edycji nasz student dostanie pytanie za 1000 zł i być może – z drugim kołem ratunkowym – wygra i dojdzie do pytania za 2 tys. Może być ono podchwytliwe, na przykład: Jak miał na imię główny bohater poematu Adama Mickiewicza „Pan Tadeusz”? Student weźmie trzecie koło ratunkowe i wygra 2 tys. Więcej nie wygra, bo mu kół zabraknie. Potem skończy studia i zacznie pracować, i może któregoś dnia nagle jakiś błysk – pomysł, wynalazek, jakaś nisza, a w niszy perła! I nie jeden milion dostanie, tylko dwieście. Bardzo mu tego życzę, by został właścicielem drużyny piłkarskiej, bo zwierzył się nam wszystkim z tego marzenia. Potknięcie na starcie może zaowocować wielkimi zwycięstwami, gdy się wyciągnie z potknięcia właściwe wnioski.

Trudniej znacznie mają ci, którzy nigdy się nie potknęli, bo są zbyt inteligentni, mądrzy i odpowiedzialni. Czy są tacy? Oczywiście, że są. „Jest taka partia!” – że zacytuję... no kogo? Nieważne, ważne, że jest. I władzy nie sprawuje, a wie, że powinna, bo władzę trzyma teraz „leniwy, próżny i zaborczy” i „najłatwiej byłoby powiedzieć, że dzięki mediom”. Prawo i Sprawiedliwość wszystko to widzi i spokojnie robi swoje. ZPP – taki jest skrót. Mnie zawsze się kojarzył z powołanym przez Stalina w 1943 r. Związkiem Patriotów Polskich. Mieli oni, pod wodzą Wandy Wasilewskiej, wprowadzić komunizm do Polski. I wprowadzili. Podobno Wasilewska powiedziała Stalinowi, że nazwa nie jest dobra, bo Polacy nie lubią samych siebie nazywać patriotami. To polubią – odparł Józef Wissarionowicz i miał rację. Niektórzy bardzo nawet polubili. Dzisiejsi patrioci z PiS założyli nowy i inny ZPP – Zespół Pracy Państwowej. Zespół wespół, by żądz moc móc wzmóc – że przypomnę Jeremiego Przyborę. W tym przypadku żądzą jest rządzić. Jarosław Kaczyński już dawno powiedział, że interesuje go władza. Ponieważ tak się składa, że wielu z nas władza Kaczyńskiego nie interesuje, więc kilka słów komentarza, co by nas czekało, gdyby marzenie szefa PiS się spełniło. Mówią członkowie zespołu. Krzysztof Jurgiel zapowiada „horyzontalny projekt rozwoju małych miast”. Posłanka Natalli-Świat wprowadzi „sterowność gospodarczą dzięki kotwicom finansowym”. Mam niewielkie doświadczenie w pływaniu jachtem po morzu, więc zapewniam panią poseł, że uzyskiwanie sterowności, gdy się stoi na kotwicy, kupy się nie trzyma. Aby sterować, trzeba płynąć. „Chcemy być pierwszą ekipą, która będzie naprawdę w stu procentach przygotowana do rządzenia” – powiedział prezes PiS. Brawo! Nareszcie wiemy, dlaczego padł z całym rządem dwa lata temu.

Z wypowiedzi posłanki Gęsickiej o budowie międzykontynentalnego lotniska oraz Gosiewskiego o „rzetelnej odpowiedzialności, bo każde spotkanie będzie odnotowane w Internecie” wnoszę, że Kaczyński nawiązuje nowym ZPP do tego sprzed 66 lat i do leninowskiej myśli, że kucharki mogą rządzić państwem. Dlatego w następną niedzielę, 29 listopada, zdecydowanie obstawiam sukces studenta, a nie pomysł Gęsickiej i Gosiewskiego urządzenia kopalni antracytu na Kujawach. Podzespół Gę-Go jeszcze na taki pomysł nie wpadł, ale jestem spokojny, że wpadnie.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną