Dwie matki Oliwiera
Dwie matki Oliwiera. Jedna powiada, że nie sprzedała, druga – że nie kupiła
Roksana
Zdjęcie na Naszej Klasie przedstawia zgrabną długonogą blondynkę w niebieskim kostiumie kąpielowym. Włosy do ramion, przeciwsłoneczne okulary. 25 lat. Panna. Oskarżona o handel ludźmi, przestępstwo zagrożone karą od 3 do 15 lat więzienia. Według ustaleń prokuratury, kupiła noworodka. Poza tym ciąży na niej zarzut, że podstępnie wprowadziła w błąd funkcjonariusza publicznego, co grozi karą więzienia do lat 3.
Małgorzata
Nie jest fizycznie podobna do Roksany, ale nikt nie zwrócił na to uwagi, gdy udawała ją, legitymując się jej dowodem. Niska, drobna, ciemne włosy, tatuaże na brzuchu i prawym ramieniu. 35 lat, bezrobotna, rozwiedziona, ale nadal mieszka z mężem Robertem (jeśli ten nie odsiaduje kolejnego wyroku), ojcem jej trojga dzieci. Same chłopaki: najstarszy Adrian, 11 lat, Kacper – 7 i najmłodszy roczny Oliwier.
Roksana
Miała 18 lat, gdy usłyszała od lekarzy, że po przeszczepie nerki nie będzie mogła urodzić dziecka. Rozpacz. Macierzyństwo stało się jej obsesją: musiała zostać matką. Jest do tego stworzona. Ktoś się rodzi po to, by śpiewać, ktoś inny, by iść do zakonu, a ona – by być matką. Takie ma powołanie.
Mówi, że żadnego przestępstwa nie popełniła. Nie kupiła dziecka. To była adopcja ze wskazaniem, powiada, tyle że załatwiana prywatnie. Pieniądze, które dawała Małgorzacie, biologicznej matce, gdy ta była jeszcze w ciąży, miały pójść na wizyty lekarskie i preparaty witaminowe. Potem 1,5 tys. zł dała na poród. Roksana wcześniej myślała, że za lekarza i szpital nic się nie płaci. Ale ona jej wytłumaczyła: jak chcesz, by ten lekarz, co cię w ciąży prowadzi, odbierał poród i zajął się tobą porządnie, to musi kosztować.
Raz dała też na zaległy rachunek za prąd. Była zima, Małgorzata dopiero w trzecim miesiącu, w mieszkaniu zimno i nic ugotować nie można, bo im odcięli elektryczność, a kuchenka też elektryczna.