Klasyki Polityki

Prosta historia

Co się stało z Łasicą? To był mocny, męski grill

Łasica miał na tyle znośny charakter, że rzadko się go przeganiało. Każdy we wsi się litował – że taki bezdomny i niczyj. Łasica miał na tyle znośny charakter, że rzadko się go przeganiało. Każdy we wsi się litował – że taki bezdomny i niczyj. Łukasz Rayski / Polityka
Seria niefortunnych zdarzeń przy grillowaniu mięsa.
Do Łasicy prowadziła zawiła droga przez sośniak. Leżał tam od tygodnia przykryty gałęziami.Łukasz Rayski/Polityka Do Łasicy prowadziła zawiła droga przez sośniak. Leżał tam od tygodnia przykryty gałęziami.

Chodził po wsi pod Koninem człowiek, na którego wołali Łasica. Dlatego że zawsze pojawiał się tam, gdzie było mięso i wódka. Miał zmysł przewidywania grillów. Było to z jednej strony denerwujące. Ale Łasica miał na tyle znośny charakter, że rzadko się go przeganiało. Każdy we wsi się litował – że taki bezdomny i niczyj. Z drugiej strony każdy się z niego śmiał – że przegrany.

Tak że kiedy w maju Łasica zaginął, nikt we wsi go nie szukał.

Nie szukali go nawet przy grillowej pogodzie. Nic im to nie mówiło, że Łasicy brakuje, chociaż skwierczy karkówka. Tylko Anatol krążył po lasach pod Koninem, rozglądając się za Łasicą. Lubili się, bo dorywczo pracowali przy budowach i wyburzeniach. Pytał i zamęczał ludzi o Łasicę. Na wsi – kiedy tak chodzić i pytać – człowiek albo nic się nie dowie, albo powiedzą mu to, czego nie chciał wiedzieć. Jeden gospodarz powiedział, że z lasu wieje brzydkim zapachem.

Do Łasicy prowadziła zawiła droga przez sośniak. Leżał tam od tygodnia przykryty gałęziami. Ubrany jak zawsze w roboczy drelich, biały sweter w kratkę i zimowe buty. Było ciemno, Anatol stał dwa metry od Łasicy i niczego nie dotykał. Im dalej w noc, tym więcej błyskało świateł – latarki, lampy fotograficzne. Samochody, gwar głosów, gumowe rękawiczki. Karawan powiózł Łasicę do zakładu patomorfologii.

Następnego dnia policja pytała we wsi, gdzie tu tydzień temu był grill. A kto go tam wie, mówili pytającym ludzie ze wsi pod Koninem. Korzystali z prawa do milczenia. Tyle wtenczas było pracy w polu. Nie zwieźć siana na czas – zmoknie i będzie strata. Warzyw nie podlać – zmarnieją z upału. Nie oprzątnąć zwierząt – same się nie oprzątną. Łasica odszedł tak, jak się pojawiał – niezapowiedzianie. Nie było zbytnio o czym rozmawiać.

Polityka 43.2013 (2930) z dnia 22.10.2013; kraj; s. 34
Oryginalny tytuł tekstu: "Prosta historia"
Reklama