Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Klasyki Polityki

Mały człowiek 2015

Czemu nie zostałem robotnikiem albo innym właściwym człowiekiem na właściwym miejscu?

Co może, co może mały człowiek, tak jak ja albo ty? Może pani, a może pan podpowie – my zgodzimy się z tym” – to był przebój „Teleranka” pod koniec lat 70. Trzęsłem się z oburzenia, słuchając tej lekcji bezprzykładnego samouniżenia i zupełnego braku godności osobistej, połączonego z pogardą dla innych, współmalutkich. Dalej było o tym, że co najwyżej możemy sobie pojeździć rowerem. Złożone z góry zapewnienie o zgodzie na to, co powiedzą w tej sprawie dorośli, wstrząsało mną do głębi. „Zgodzić się” z czymś to przecież akt autonomiczny wolnej i rozumnej istoty. Zapowiedź bezwarunkowej zgody z nieusłyszaną jeszcze opinią jest czymś iście perwersyjnym, stanowiąc akt autonomicznego zrzeczenia się własnej autonomii, akt skandaliczny, logicznie i psychologicznie niemożliwy.

Po setkach nieprzespanych nocy z powodu doznanej zniewagi, po wielu latach przemyśleń istotnych doszedłem wszak do ponurego olśnienia. Mały człowiek rzeczywiście nic nie może! I żadna podpowiedź, nawet najpiękniejszej pani, ani-ani temu nie zaradzi. W tym punkcie telerankowy poeta faktycznie był w błędzie. Niemoc duchowa, mierność charakteru i pospolitość życia składają się na jakąś straszliwą niewymowną kondycję, która nie tylko nie zasługuje na współczucie, lecz nawet nie może zostać – z samej natury rzeczy – wyrażona artystycznie. Nic, co jako wytwór prawdziwej sztuki byłoby godne podziwu, nie będzie się imać pospolitości, która pozostaje przeto niewyrażalna, niezauważalna i okrutnie osamotniona. Nie ma litości dla małego człowieka. Jedynie on sam może litować się nad sobą swą niedowarzoną, śmieszną litością.

Iluż z nas, inteligentów, chodzących po Gubałówkach i Nosalach ducha, w swoich śmiesznych traperach, z udanym znawstwem nazywających Lodowe Szczyty i Łomnice, na których wierzchołkach nigdy nogi nie postawią, każdego dnia cierpieć musi w milczeniu z powodu swej mierności, wiedząc, że to ostatnia rzecz, za którą ktokolwiek mógłby nas pożałować.

Polityka 2.2015 (2991) z dnia 06.01.2015; Felietony; s. 88
Reklama