Klasyki Polityki

Mały człowiek 2015

Czemu nie zostałem robotnikiem albo innym właściwym człowiekiem na właściwym miejscu?

Co może, co może mały człowiek, tak jak ja albo ty? Może pani, a może pan podpowie – my zgodzimy się z tym” – to był przebój „Teleranka” pod koniec lat 70. Trzęsłem się z oburzenia, słuchając tej lekcji bezprzykładnego samouniżenia i zupełnego braku godności osobistej, połączonego z pogardą dla innych, współmalutkich. Dalej było o tym, że co najwyżej możemy sobie pojeździć rowerem. Złożone z góry zapewnienie o zgodzie na to, co powiedzą w tej sprawie dorośli, wstrząsało mną do głębi. „Zgodzić się” z czymś to przecież akt autonomiczny wolnej i rozumnej istoty. Zapowiedź bezwarunkowej zgody z nieusłyszaną jeszcze opinią jest czymś iście perwersyjnym, stanowiąc akt autonomicznego zrzeczenia się własnej autonomii, akt skandaliczny, logicznie i psychologicznie niemożliwy.

Po setkach nieprzespanych nocy z powodu doznanej zniewagi, po wielu latach przemyśleń istotnych doszedłem wszak do ponurego olśnienia. Mały człowiek rzeczywiście nic nie może! I żadna podpowiedź, nawet najpiękniejszej pani, ani-ani temu nie zaradzi. W tym punkcie telerankowy poeta faktycznie był w błędzie. Niemoc duchowa, mierność charakteru i pospolitość życia składają się na jakąś straszliwą niewymowną kondycję, która nie tylko nie zasługuje na współczucie, lecz nawet nie może zostać – z samej natury rzeczy – wyrażona artystycznie. Nic, co jako wytwór prawdziwej sztuki byłoby godne podziwu, nie będzie się imać pospolitości, która pozostaje przeto niewyrażalna, niezauważalna i okrutnie osamotniona. Nie ma litości dla małego człowieka. Jedynie on sam może litować się nad sobą swą niedowarzoną, śmieszną litością.

Iluż z nas, inteligentów, chodzących po Gubałówkach i Nosalach ducha, w swoich śmiesznych traperach, z udanym znawstwem nazywających Lodowe Szczyty i Łomnice, na których wierzchołkach nigdy nogi nie postawią, każdego dnia cierpieć musi w milczeniu z powodu swej mierności, wiedząc, że to ostatnia rzecz, za którą ktokolwiek mógłby nas pożałować. Nie są błogosławieni ubodzy duchem! Nie są. Spędzając całe życie w pobliżu Szekspira, Hegla czy Manna, czuję się jak nikomu niepotrzebny pętak, siedzący w kąciku salonu, pod ścianą, zlękły i zawstydzony. Co może, co może mały człowiek? Pytanie to dudni mi w skroniach, gdy rozlega się koncert Brahmsa, a na półce przed oczami Montaigne w tanim wydaniu. Po co to wszystko i dla kogo? Czemu nie zostałem robotnikiem albo innym właściwym człowiekiem na właściwym miejscu? Przecież nic już ze mnie nie będzie.

Nic w tym nie ma ciekawego. Ot, mierność, którą najlepiej przemilczeć, jak na to zasługuje. Wart uwagi jest wszak pewien paradoks. Otóż straszliwe kompleksy dopadają również ludzi wielkich. Nietzsche aż się skręcał w poczuciu własnej literackiej słabości i tytułem kompensacji uciekł w filozofujące ni to, ni sio. Bał się zostać pisarzem i poetą tak po prostu. Dlatego został Nietzschem. Witkacy to samo. Brak pewności siebie kazał mu co rusz uciekać w autoironię i niewinne manierystyczne gierki, dzięki czemu stworzył swój niepowtarzalny styl, który wynosi go na granicę wielkości. Zakazał sobie jej przekraczania i właśnie ta asceza, ta ukryta skromność jest geniuszem jego literatury. O Gombrowiczu nie da się tego powiedzieć. Ani o Przybyszewskim. Ale oni wszyscy, nasi artyści młodopolacy, razem jakoś, wespół w zespół, stworzyli wspólną potworność ducha. W udrękach niemocy twórczej wymęczyli razem coś absolutnie nowego i genialnego.

Wyspiański i Szulc, Boy i Tuwim, Przybyszewski i Witkacy, uganiający się za swoimi egzotycznymi muzami, jak Irena Solska i Bella Hertz, z perspektywy wieku wydają się dziś paczką jakichś półbogów strojących do nas głupie miny. Mieli szczęście nie dożyć płaskich dni. Na zawsze pozostaną na swych genialnych balangach w swej genialnej epoce. Są jedynymi, których się nie boję i z którymi czuję się dobrze i swobodnie. Że nie mogę żyć razem z nimi, że urodziłem się aż i tylko 80 lat za późno – mam to za okrutny figiel losu. Gdyby choć jakaś niteczka łączyła mnie z tym światem… Znałem żydowską aktorkę Jadwigę Hańską, którą emablował Witkacy, a mój własny ojciec poznał Boya w tragicznych lwowskich czasach. I to wszystko. Czuję się jak 623, nikomu niepotrzebny upadek Bunga, niegodny satyry ni wzmianki. Sierotam, sierotyśmy.

Musimy unieść to własne osierocenie i nosić bez godności garb własnej mierności. To rzecz najtrudniejsza w świecie – żyć nie na swoją miarę, w stanie istotnej śmieszności. Ale tak wybraliśmy – mieliśmy prawo. Drogi inteligencie, droga inteligentko anno 2015! Choć nam już umarł Barańczak, idźmy dzielnie, idźmy śmiesznie i niegodnie, idźmy krzywo i niepewnie przez pustynie, wypatrując oazy, gdzie moglibyśmy przycupnąć i raz jeszcze posłuchać przed śmiercią czegoś mądrego i pięknego.

Życzę nam wszystkim, aby każde z nas znalazło w tym groźnym i niebezpiecznym roku, pośród jałowych wydm rzeczy zaledwie dobrych i niezłych, ostoje wielkiego i prawdziwego życia. Niechaj każda i każdy z nas uchwyci w swe ręce i przyciśnie do serca nieznane sobie wcześniej dzieło geniuszu. Niech wchłonie, jak umie, bez gracji, lecz z oddaniem, kolejną wielką książkę, koncert i obraz. Niech znajdzie otuchę i zapomnienie w wielkości, która nie jest nam dana, ale za którą przynajmniej umiemy szczerze tęsknić. Właśnie ta tęsknota jest czymś, co ostatecznie jest w nas prawdziwe. To, co jest w nas śmieszne, jest też początkiem naszej, mimo wszystko, godności. Bo co też oni, biedaki, zrobiliby bez nas – gdybyśmy nie czytali napisanych przez nich książek i nie słuchali ich muzyki? A więc głowa do góry! Kulturalnego nowego roku!

Polityka 2.2015 (2991) z dnia 06.01.2015; Felietony; s. 88
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną