Obawiam się, że zbuntowani humaniści, pod wodzą Aleksandra Temkina, rozmawiają nie z tymi, z którymi trzeba, i nie o tym, o czym trzeba.
Rozmawiać z rządem o sprawach ducha, to jak gadać z krokodylem o kuchni. Krokodyl wie, że jeść trzeba, i jest bardzo za. Ale on je od razu, w całości i w dużych ilościach. Jest hurtownikiem i realistą w tych sprawach. Nie zna się na rostbefach i półgęskach, jakkolwiek bynajmniej się od nich nie odżegnuje. Rząd ma na głowie tony przepisów i armię urzędników, a za plecami naród żądny bułek z szynką, wymachujący pięściami i kartami wyborczymi. Nie może roztaczać opieki nad żywiołem duchowej wolności i elitarną kulturą, bo jego rolą jest operować masowo, a więc normalizować, uśredniać i formatować.
Polityka
10.2015
(2999) z dnia 03.03.2015;
Felietony;
s. 97