Miały właściwości magiczne: kiedy Dalila ścięła je Samsonowi, utracił moc, stając się słaby jak niemowlę. Miały właściwości lecznicze i miłosne. Wiązano z nimi rozliczne rytuały. Zapuszczane i ścinane oznaczały wejście w dorosłość, zamążpójście, pokutę, żałobę. Służyły do podkreślania stanu społecznego, przynależności do grupy i religii. Blond, brązowe, czarne, popielate. Wszystkie, prócz rudych.
Zabić albo na stos
Od niepamiętnych czasów lepiej było się nie urodzić, niż przyjść na świat z rudymi włosami. W Egipcie rudych grzebano żywcem ku czci Ozyrysa, w Grecji wierzono, że po śmierci stają się wampirami. Na tysiącach obrazów kościelnych Judasz ma niskie czoło, krogulczy nos, czarne usta – i jest zawsze rudowłosy. Podobnie jak Ganelon z „Pieśni o Rolandzie”, który wysyła bohatera eposu na pewną śmierć, i jak syn króla Artura, zdradzający ojca. Wszyscy wredni krewni i niewierne żony są rudzi.
Od XIII w. rudość rozlewa się na katów, rzeźników, prostytutki, lichwiarzy, heretyków, Żydów, oszustów, trędowatych, kaleki, żebraków, samobójców. Malarze przedstawiają ich z czerwonymi włosami, co oznacza, że są fałszywi, podstępni i okrutni. Rudość staje się znakiem pogardy i odrzucenia, naznaczenia. Czyż rudzi nie zostali spłodzeni w nieczystym seksie, kiedy matka miesiączkowała? Toteż nie należy przyjmować rudego do rodziny, do stanu duchownego, obdarzać przyjaźnią i zaufaniem. Boże broń napatoczyć się na takiego – przynosi pecha.
Jeszcze gorzej, gdy rudy ma piegi. Czyli plamy, jak w chorobach skóry, częstych w średniowieczu. Plamy są nieczyste. Mają je lampart, tygrys i smok. Sami okrutnicy. Piękne jest to, co czyste, jednolite, bez skazy.
A już najgorzej, gdy rudy jest i piegowaty, i leworęczny. Takiego tylko zabić: diabelskie nasienie.