Felieton ukazał się w tygodniku POLITYKA 22 kwietnia 2014 r.
Rozmowy odbywały się w bardzo dobrej atmosferze wzajemnego zrozumienia. Doszliśmy do konkluzji, które prowadzą do poprawienia sytuacji. Przygotowaliśmy pewne ustalenia, które będą realizowane. Nasz dialog jest bardzo konstruktywny, owocny i obiecujący. Rozmowy będą kontynuowane.
Kto i kiedy wypowiedział te słowa? Niech Państwo wezmą karteczki i podadzą rok oraz osobę. Już, teraz. Gotowe? Ten, kto napisał, że Gierek w 1972 r. – źle. Jaruzelski w 1987? – też źle. Słowa te wypowiedział abp Henryk Hoser kilka dni temu, tuż przed Wielkanocą, oczywiście o Jasienicy. Po rozmowach, które miały uspokoić wiernych protestujących przeciwko zamknięciu kościoła i ostatecznym usunięciu ks. Wojciecha Lemańskiego z parafii.
Dlaczego abp Hoser tak jałowo i bez konkretów komentował tę sprawę? Otóż dlatego, że ją przegrał. Przecież uzasadnienie zamknięcia kościoła wypadło kuriozalnie, że tak powiem. Kuria Warszawsko-Praska pisze w swym oświadczeniu, że świątynię zamknięto w trosce o bezpieczeństwo wiernych uczestniczących w liturgii oraz by nie dopuścić do profanacji sakramentów świętych. Profanacji? Czy ktoś miał zamiar atakować przystępujących do komunii? A może planowano podpalenie konfesjonałów? Z pewnością nie, więc tłumaczenie Hoserowskiej kurii, że lękała się zgorszenia w kościele, było wyrazem braku zaufania do wiernych, powiedziałbym nawet, że było dla nich poniżające. Fałsz tej obawy był aż nadto czytelny, dlatego wierni z rozżaleniem, a może i złością, patrzyli, jak przedstawiciele kurii w Wielkim Tygodniu urządzają sobie mizerną szopkę, ryglując wrota kościoła. Kościoła, który parafianie zbudowali z własnych pieniędzy i własnym wysiłkiem. Arcybiskup się nie popisał, postanowił pokazać swoją siłę zamiast miłości bliźniego.