Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Klasyki Polityki

Myć ręce czy nogi?

Jak będę duży, to chciałbym zostać dziennikarzem.

Felieton ukazał się w tygodniku POLITYKA 29 maja 2004 r.

Jak będę duży, to chciałbym zostać dziennikarzem. Dorośli, których nienawidzę – bo szczypią mnie w policzki, żeby pokazać, jaki jestem pyzaty, i muszę się z nimi nudzić przy stole – często pytają, kim chciałbym być. W przedszkolu odpowiadałem, że będę strażakiem, ale w podstawówce, kiedy nauczyłem się czytać i liczyć, postanowiłem, że jak będę duży, to zostanę dziennikarzem. Pół godziny w telewizji, piętnaście minut w radiu i za to dostaje się 60 tys. zł, a w porywach do osiemdziesięciu. Rodzice mówią, że to się u dorosłych nazywa „kontrakt”. Liczyć do stu miesięcznie umiesz – mówi mama – a więcej ani Dworak, ani Walter i tak ci nie zapłacą.

Ale chcę zostać dziennikarzem nie tylko dla pieniędzy. Chodzi o to, że nie lubię myć rąk, a jeszcze bardziej nóg. W domu są o to nieustanne kłótnie. To są umyte ręce? Umywalka zachlapana, ręcznik czarny, na rękach ciemne smugi – marsz do łazienki! – mówi matka. Zupełnie jak Stokłosa. Ludzie Stokłosy w porównaniu z moją matką to pełna kultura, czyli Wersal, jak mówi pani od historii. Trzynaście godzin szykanowali, żeby umyć ręce. Stokłosa to nawet większy czyścioch od moich starych, bo jeszcze kazał samochodzik umyć. Ale za to jaki cierpliwy! Trzynaście godzin... A dziennikarze grali mu na nosie, że nie będą się myć, bo to narusza wolność słowa i piątą poprawkę do konstytucji.

A swoją drogą, to im ta konstytucja słabo wychodziła, jak pięć razy poprawkową musieli pisać. Ja nigdy nie pisałem poprawkowego więcej niż dwa razy, a ręce myję raz i to wedle matki za krótko. Gdyby przyjechała telewizja, gdyby na żywo pokazywali, jak ja odmawiam mycia rąk i nóg w obronie podstawowych wartości, przeciwko feudalnym stosunkom w naszej rodzinie, to ja bym nie mył nawet cały miesiąc, a chłopaki w szkole by mi zazdrościli, jaki ze mnie gieroj.

Polityka 22.2004 (2454) z dnia 29.05.2004; Passent; s. 106
Reklama