Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Klasyki Polityki

Mini

Moherowe berety od księdza Rydzyka nie potrzebują w najmniejszym stopniu wiedzy w zakresie matematyki, informatyki czy mechatroniki.

Felieton ukazał się w tygodniku POLITYKA 11 lipca 2009 r.

Państwo zdecydowało się dopłacać najlepszym studentom po tysiąc złotych miesięcznie. Bardzo to słuszne i sprawiedliwe. Nigdy nie za wiele zachęty dla żaków. Tyle że owe premie przysługiwać będą tylko na wybranych uczelniach i kierunkach. I tutaj jest niestety pies pogrzebany. Mniejsza o szkoły. W jedenastu natomiast przypadkach chodzi o informatykę, w siedmiu o matematykę, w sześciu o inżynierię i ochronę środowiska oraz fizykę i fizykę techniczną. Znajdujemy dalej chemię (4), mechanikę i budowę maszyn (2), automatykę i robotykę (2), inżynierię materiałową (2) oraz mechanikę i biotechnologię (po 1). Oto wizja przydatności studiów w oczach naszego rządu. Jakże mi to przypomina onegdysiejsze hasła: „Studenci bliżej zakładów pracy!”, „Z uczelni do produkcji!”, „Fabryki czekają na absolwentów!”. Nie dopłaci państwo żadnemu studentowi, choćby i geniuszowi, który nieroztropnie zainteresował się był naukami społecznymi, historycznymi, filologicznymi, medycznymi, ekonomicznymi etc., a co gorsza, jeszcze studiuje na jakichś uczelniach muzycznych, teatralnych czy, wstyd powiedzieć, na snobistycznej ASP.

Pierwsze dwa absurdy takiego rozkładu przywilejów są proste jak Aleje Jerozolimskie. Otóż informatyk programuje zawsze jakieś dane dostarczone mu z zewnątrz. Jeśli nie będą one sensowne i logiczne, cała informatyka na nic. Jeśli nie będzie w nich nic ciekawego, to jak by się informatyk nie wytężał, Ameryki nie odkryje. Mamy tu do czynienia nie tyle z kwestią czy nos dla tabakiery, czy tabakiera dla nosa, ile z trywialniejszą jeszcze – czy tabakiera dla tabakiery albo nos dla nosa. Biegły informatyk, tak przynajmniej powiadają, ma być otwarty na świat i wyławiać bezcenne nowinki w wyspecjalizowanych periodykach amerykańskich, rosyjskich czy chińskich, do natychmiastowego zastosowania.

Polityka 28.2009 (2713) z dnia 11.07.2009; Stomma; s. 96
Reklama