Felieton ukazał się w tygodniku POLITYKA 18 lipca 2009 r.
W natłoku medialnej sieczki giną informacje o inicjatywach świeżych i wartościowych, podejmowanych przez ludzi ideowych, którzy nie zgadzają się na to, żeby w naszym kraju było tak, jak jest, i bezkompromisowo walczą o to, żeby było tak, jak oni chcą. Jednym z takich ludzi jest radny sejmiku mazowieckiego Marian Brudzyński, wnuk żołnierza armii gen. Hallera i były wysoki działacz LPR, który powołał niedawno Komitet Obrony Wiary i Tradycji Narodowych Pro Polonia. Radny ten ostro sprzeciwia się organizacji w stolicy koncertu piosenkarki Madonny w dniu święta Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, gdyż, jego zdaniem, koncert ten kłóci się z powagą święta oraz obraża uczucia religijne członków komitetu.
Właściwie już sama nazwa komitetu powinna skłonić władze miasta i organizatorów do opamiętania się. To, że nie skłoniła, świadczy o tym, że są to osoby w grzechu zatwardziałe i że Lech Wałęsa ma rację podejrzewając, iż w sprawie koncertu w grę wchodzi „szatańska prowokacja”. Ponieważ do zmiany planów ludzi tych nie zmusiły nawet petycje i listy ostrzegawcze samego radnego, wspieranego przez środowiska parafialne, nic dziwnego, że radny Brudzyński musiał sięgnąć po broń ostateczną – publiczną krucjatę modlitewną pod słusznym hasłem „Zwycięstwo jak przyjdzie, przyjdzie przez Maryję”.
Oczywiście, można się zastanawiać, czy przeciwstawienie się koncertowi za pomocą krucjaty modlitewnej i wciągnięcie w całą sprawę Matki Boskiej nie jest reakcją zbyt mocną? Czy akcja, która – jak zapowiada radny – rozpocznie się „Koronką do miłosierdzia”, mszą, a następnie „procesją różańcową pod sztandarami Maryi”, nie okaże się karą za ostrą, nadmiernie represyjną? Niektórzy obawiają się, że po przejściu takiej krucjaty, połączonej z procesją różańcową, Warszawa długo nie będzie w stanie zorganizować żadnego koncertu. Cóż, strata nie będzie duża, zwłaszcza że organizację koncertów w stolicy może przecież przejąć środowisko radnego Brudzyńskiego, które zna wiele ładnych piosenek.
Liberalne media usiłują zrobić z radnego Brudzyńskiego nawiedzonego, osamotnionego w swoich poczynaniach dziwaka. Na szczęście ludzi myślących tak jak on i chcących myśli te wcielać w życie jest w kraju więcej. Z ciekawym pomysłem wystąpił np. senator PiS Tadeusz Skorupa, który proponuje oświetlenie na stałe krzyża na Giewoncie, dając tym samym dowód na to, że myślenie religijno-patriotyczne ma jasną przyszłość i może przekroczyć wszelkie granice, nawet granicę 1894 m nad poziomem morza.
Inicjatywa senatora Skorupy z pewnością podniesie rangę i znaczenie Tatr, a przy okazji umożliwi wreszcie rzeszom turystów wspinanie się na Giewont nocą. Wypada wierzyć, że nie jest to szczyt możliwości senatora, ale początek większej kampanii, bo przecież zelektryfikowanych krzyży jest w naszym kraju wciąż zbyt mało. Można by się zresztą zastanowić, czy całej akcji nie powinna sfinansować Unia Europejska, przyczyniając się w ten sposób do walki z istniejącą w Polsce ciemnotą.