Znaków szczególnych brak
Jak rozpoznać pedofila? Czy może się kryć w każdym?
W sierpniu, po śmierci w areszcie prof. Wiesława J., w prasie ukazały się nekrologi: wspaniały wychowawca, wrażliwy na krzywdę dzieci. Jeden z nich podpisał ZG ZNP. Wiesław J. to bohater reportażu („Taki mógłby być tata”, POLITYKA 16), podejrzany o deprawowanie chłopców z sierocińca. Jak to się dzieje, że również ludzie powszechnie szanowani przekraczają granice, o których wiedzą, że ich przekraczać nie wolno?
Czy w każdym – nawet najbardziej szanowanym przyjacielu dzieci – może kryć się pedofil? Jak go rozpoznać? Czy ma jakieś znaki szczególne? I czy można go wyleczyć?
W sądzie okręgowym w Warszawie został przed rokiem osądzony Ireneusz K., 40-letni postawny mężczyzna. Ożenił się z miłości z kobietą, z którą miał syna, ale porzucił ją dla młodszej o 10 lat. Zauważył, że pociągają go coraz młodsze, a nawet dzieci. Trafił do więzienia za gwałt na bardzo młodej dziewczynie, wyszedł, ożenił się i znów trafił do więzienia. Sadystycznie zgwałcił kilkanaścioro dzieci.
Psychiatrzy ustalili, że cierpiał na kompleks małego członka, a żona wyśmiewała go, że jest w seksie do niczego. Tylko z dziećmi czuł się pewny jako mężczyzna. Tę cechę pewności i dominacji często przypisuje się pedofilom, wskazując to nawet jako przyczynę powstania dewiacji. Nie istnieje jednak żadna udokumentowana typowa osobowość pedofila – pisze w książce „Pokonywanie traumy” Anna Salter, znana w USA znawczyni przedmiotu i terapeutka.
Dyrektor chóru, nauczyciel, prawnik, reżyser, biznesmen, ale także rolnik, hydraulik, ślusarz. Pedofile z tej pierwszej grupy są bardziej widoczni, bo rzucają się na nich pisma brukowe.