Klasyki Polityki

Praktyki piekarskie

Dziewczynki nie chciały „głaskać” piekarza

Miroław Gryń / Polityka
Stefana B., piekarza z S. w województwie wielkopolskim, prokuratura oskarżyła o rozpijanie pięciu małych dziewczynek i namawianie ich do czynów lubieżnych.

Piekarz przyznał się do zarzutów, ale nie chciał składać wyjaśnień. Nie trafił do aresztu, zastosowano wobec niego dozór policyjny. Czekając na proces Stefan B. nadal wypiekał bułki i chleby.

Wszystko zaczęło się latem 1998 r. Stefan B. miał wówczas 51 lat, a najmłodsza z dziewczynek Kinga lat 10. Piekarz opowiada, że poznał ją, kiedy przyszła z mamą w odwiedziny do sąsiadki z jego bloku. Inną, 14-letnią wtedy Magdę, znał z widzenia, bo mieszka z rodzicami w bloku obok. Czasem wypatrzył ją przez okno, gdy bawiła się na podwórku. Widział, jak dorasta. – Ta najmłodsza przyprowadziła do piekarni koleżanki – mówi Stefan B. – Chciały, żebym im pokazał, jak się robi bułeczki.

Miał wtedy dyżury w piekarni co drugi dzień, płatne 2 zł za godzinę. Pracował sam. Dziewczyny przychodziły popołudniami. Stefan B. pamięta, że wchodziły od zaplecza, od strony targowiska miejskiego, komendy straży pożarnej i piekarnianego pieca. Drzwi zawsze były otwarte, żeby wietrzyć przegrzane pomieszczenie.

„Głaskanie” piekarza

W aktach sprawy Stefana B. napisano, że piekarz kupował wino, częstował i pił razem z dziewczynkami. Zapraszał, to przychodziły. Częstował, więc piły. Gospodarz obnażał się przed nimi, onanizował i proponował stosunek seksualny. Nigdy do tego nie doszło. Dziewczyny nie chciały, jak to określają – „głaskać” piekarza. Skończyło się na „usiłowaniu dokonania czynności seksualnych”. Kiedy na początku 2000 r. sprawą zajęła się prokuratura, dziewczynki badał biegły psycholog. Orzekł, że wszystkie odczuwają lęk przed sytuacją, jaka je spotkała. Może to zaburzyć ich rozwój psychoemocjonalny. Stwierdził także, że są

Polityka 33.2000 (2258) z dnia 12.08.2000; Społeczeństwo; s. 75
Oryginalny tytuł tekstu: "Praktyki piekarskie"
Reklama