Piekarz przyznał się do zarzutów, ale nie chciał składać wyjaśnień. Nie trafił do aresztu, zastosowano wobec niego dozór policyjny. Czekając na proces Stefan B. nadal wypiekał bułki i chleby.
Wszystko zaczęło się latem 1998 r. Stefan B. miał wówczas 51 lat, a najmłodsza z dziewczynek Kinga lat 10. Piekarz opowiada, że poznał ją, kiedy przyszła z mamą w odwiedziny do sąsiadki z jego bloku. Inną, 14-letnią wtedy Magdę, znał z widzenia, bo mieszka z rodzicami w bloku obok. Czasem wypatrzył ją przez okno, gdy bawiła się na podwórku.