Ameryka idzie na wojnę
Po atakach 11 września Ameryka poszła na wojnę
To co niewyobrażalne, nierzeczywiste, to co tylko miało straszyć widzów w kinie, stało się naprawdę. Precyzyjny skrytobójczy zamach, który dosięgnął tysięcy niewinnych ludzi, wymierzony został w demokratyczny ład swobód i wolności. Ten dzień zmienił świat, zmusił, aby na nowo zdefiniować wspólne wartości i powinności. Z dymu i kurzu po storpedowanych wieżowcach Manhattanu wyłania się na naszych oczach nieznana epoka. Niesie więcej niepewności, obaw i pytań aniżeli nadziei na rozbicie nieuchwytnego i śmiertelnego wroga naszej cywilizacji: międzynarodowego terroryzmu. Nagle okazało się, że razem musimy iść na wojnę, jakiej jeszcze nie było.
Grozę budziła skala i perfidia ataku. O niemal tej samej godzinie porwano cztery samoloty pasażerskie – wszystkie zamiary się powiodły (nie było doniesień o udaremnionej próbie porwania). Z zagarniętych samolotów trzy uderzyły w zamierzone cele, można więc zbrodniczą skuteczność ocenić na 75 proc. Terroryści musieli się przygotowywać latami, skoro zdobyli budzącą zaufanie tożsamość i nawet nauczyli się pilotować ogromne Boeingi. Jak to możliwe, by CIA – dysponująca budżetem w wysokości 30 mld dolarów – nie wpadła na trop takiego paramilitarnego spisku?
Kilku znanych specjalistów od wywiadu w Polsce zdążyło już twierdzić, że żadnej winy wywiadu amerykańskiego nie było, bo nie sposób przewidzieć ataku zbrodniczych szaleńców. Tak łatwego rozgrzeszenia w USA nie będzie. CIA już jest na cenzurowanym i będzie jeszcze bardziej. Prasę obiegła wypowiedź Reuela Marca Gerechta, specjalisty od wywiadu (napisana jeszcze przed zamachem w miesięczniku „Atlantic Monthly”). Podkreśla on słabość CIA – nawet w porównaniu z wywiadem francuskim czy brytyjskim – w penetracji kół terrorystycznych: „CIA zapewne nie ma ani jednego naprawdę wykwalifikowanego, mówiącego po arabsku oficera, pochodzącego z Bliskiego Wschodu, który mógłby wiarygodnie udawać islamskiego fundamentalistę i to takiego, który by na ochotnika spędził całe lata swego życia w górach Afganistanu na gównianym jedzeniu i bez kobiet.