Klasyki Polityki

Rzeczpospolita Brytyjska

Rzeczpospolita Brytyjska. Tak Polacy urządzali się na Wyspach

Marcin Maziej / Forum
Już milion w Wielkiej Brytanii, 300 tys. w Irlandii. Tak Polacy stawali się największą mniejszością narodową na Wyspach. Powstały polskie sklepy, firmy taksówkarskie, gazety, rozgłośnia radiowa. Także biura: polskiej położnej i firmy pogrzebowej.
Najmłodsze polskie radio Orla – szefowa studia
Joanna Figlak i twórca rozgłośni George MatlockMartyna Bunda/Polityka Najmłodsze polskie radio Orla – szefowa studia Joanna Figlak i twórca rozgłośni George Matlock

Aleksandra i Artur, położna i grabarz (a właściwie funeral manager), przyjechali w tym samym miesiącu, w tym samym roku. I w podobnym czasie zaczęli pracować przy King’s Street, po dwóch stronach tego samego korytarza w budynku Polskiej Organizacji Społeczno-Kulturalnej. Wielkim, wyłożonym wykładziną dywanową biurowcu w amerykańskim stylu, postawionym kiedyś za pieniądze Polonii. Nie znają się. Raz – że w Londynie jest już mnóstwo Polaków, a fakt etnicznej przynależności przestał być powodem, by się do człowieka zbliżyć. Dwa – że w Polsce też by się pewnie nie przyjaźnili. Artur nosi tęczowe krawaty, całe noce bawi się w gejowskich klubach, a Aleksandra to spokojny typ z krzyżykiem na szyi.

Artur: rocznik 1982, lublinianin. Pierwszy tak młody menedżer w swojej firmie, wielkiej brytyjskiej sieciówce pogrzebowej (organizuje pogrzeby o każdym stopniu skomplikowania). Zaczynał w barze. Szefowa, alkoholiczka i furiatka, robiła mu awantury, aż pewnego razu klient go zagadnął, czy aby na pewno mu aż tak dobrze płacą, żeby to wszystko znosił. Trzy dni później, o dziesiątej Artur był już w biurze u tamtego. Dostał posadę przy noszeniu trumien. Potem – już z własnej inicjatywy – ambitnie wspinał się po wszystkich szczeblach w firmie. Sam poprosił, by go przeszkolili w balsamowaniu zwłok i przygotowywaniu ciała do zaprezentowania w trumnie. Za pierwszym razem uciekł; to była młoda piękna kobieta z rozkrojoną klatką piersiową po sekcji. Kolejną kobietę, którą potem przywieźli ze szpitala całą w kale, umył, choć przebąkiwali, żeby po prostu ją po szyję zapakował w worek. Ma poważny stosunek do pracy. Nawet nie wie, jak o tej historii dowiedział się szef.

Potem było asystowanie przy pogrzebach brytyjskich. Płakał, chowając o dwa dni od siebie młodszego żołnierza z Iraku, gdy nad trumną grali chłopakowi jego ulubioną piosenkę „You are beautifull”, tak się składa – ulubioną także Artura.

Polityka 24.2006 (2558) z dnia 17.06.2006; Raport; s. 4
Oryginalny tytuł tekstu: "Rzeczpospolita Brytyjska"
Reklama