Scena I: Jak się zostaje bezdomnym
Grzegorz miał zmiany charakterologiczne. Także – zmiany zwyrodnieniowe wątroby, o których nie wiedział. Był niski. Od żywienia średniego. Bezdomnym był 4–5 lat – na wątrobę już dość, na resztę zdrowia jeszcze nie.
Gdy miał pięć lat, umarł mu ojciec. Szkołę jako tako przepchnął. Dom trzymała matka. Potem normalnie – wojsko, ślub, pijaństwo, rozwód. Żona z tych, które zrywają wszelkie kontakty z pijakiem. Grzegorza utrzymywała matka, a po jej śmierci trochę pomagała zamężna siostra.
Grzegorz zaczął jakieś małe interesy, nic z tego nie wyszło. Jakiś włam, jakaś kradzież. Wymyślił sobie, że pojedzie rozpocząć nowe życie za granicą, gdzie mu będzie dobrze. Siostra podpowiedziała: Jedź, Grzesiu, na Korsykę, tam ludzie żyją szczęśliwie. Dała mu 5 tys. zł za wymeldowanie się i zrzeczenie się praw do mieszkania, w którym mieszkał z matką. Sama kupiła bilet do Rzymu.
Na granicy austriackiej policja wysadziła Grzegorza z autokaru i kazała wracać. I tak Grzegorz K. stał się bezdomnym. Zadzwonił do siostry raz ze Słowacji, raz z Budapesztu i w końcu wrócił do R. Siostra z rodziną czasem go wpuszczała do mieszkania, gdy był trzeźwy, ale na ogół nie. Po śmierci Grzegorza oświadczyła, że nie pochowa brata, bo nie ma pieniędzy.
Takie ich pogrzeby, jakie życie.
Scena II: Śpisz, gdy nie chlasz
Janusz K. został bezdomnym z tego samego powodu co Grzegorz: konkubent siostry, z którą mieszkał, pokazał mu drzwi.
Pojechał do Warki, letniej mekki jabłecznej bezdomnych. Tam zrywa się jabłka, w nocy jest miejsce do spania i to wcale nie na kartonach, jednak jest jakieś wyro. Mekki nie ma w zimie. Kiedy robi się chłód, można zrobić mały włam kontrolowany i iść do więzienia, gdzie ciepło, sucho, pościel i jedzenie.