Cywilizacja atakuje nas coraz potężniejszym hałasem. W miastach i przy drogach z roku na rok jest o decybel głośniej. Stajemy się przez to coraz bardziej nerwowi, krytyczni, agresywni. Gdzie szukać ciszy i czy w ogóle warto?
Typowy blok z wielkiej płyty na warszawskim Ursynowie. Przy drzwiach na końcu korytarza – tabliczka zamiast dzwonka: „Uwaga! Proszę pukać cicho”. Drzwi uchyla bezszelestnie żona Jarosława C. i od razu prosi szeptem: – Proszę mówić szeptem. Jarosław C. cierpi bowiem na – jak nazywa to medycyna – nadwrażliwość na dźwięki. Prawie 15 lat walczył z wyjącymi rurami, sąsiadami głośno słuchającymi muzyki, z wrzaskami i rykami, alarmami i śmieciarzami. Wreszcie poddał się, przebudował swoje mieszkanie i życie – jak wyszepce później – w twierdzę ciszy.
Polityka
43.2000
(2268) z dnia 21.10.2000;
Społeczeństwo;
s. 84
Oryginalny tytuł tekstu: "Na tropach ciszy"