Mordercza stabilizacja
Mordercza stabilizacja. Rosja po zabójstwie Politkowskiej
Obecnie dziennikarze „Nowej Gaziety”, dziennika, w którym pracowała Politkowska, starają się zrekonstruować ostatni artykuł Anny, którego nie zdążyła przesłać do redakcji. Ale powodem likwidacji dziennikarki mógł być wcale nie ten, być może jeszcze nienapisany czy niedokończony, artykuł. Mógł być też jakiś inny materiał – już opublikowany i przeczytany przez kogoś, kto uznał, że Politkowska jest niebezpiecznie blisko prawdziwej odpowiedzi na któreś z trudnych pytań o rosyjską rzeczywistość. I ten ktoś zdecydował, że będzie lepiej, jeśli tej odpowiedzi ona nie pozna. A może wcale nie chodzi o materiały publikowane przez Politkowską, lecz o jej działalność społeczną, o jej kontakty i powiązania. W końcu najważniejsze w sprawie zabójstwa Politkowskiej jest nie to, dlaczego doszło do tej zbrodni, a to, że w ogóle do niej doszło.
Kto zabił? Na czyje zlecenie?
Wersji wydarzeń jak zwykle może być bardzo wiele. Politkowska niemal zawsze zajmowała się poważnymi tematami i jej teksty nie pozostawiały kamienia na kamieniu w sielskich obrazkach, tworzonych przez kremlowskich propagandystów. Ludzi, którym przeszkadzała, była masa. Stąd paradoks gmatwający dociekania: jak najbardziej uprawnione jest zarówno przypuszczenie, że zrobili to ci, którzy chcieli przypodobać się władzy i działali na jej rzecz, jak i hipoteza, że zrobili to ci, którzy chcieli władzę skompromitować! Podobnie nie można zaprzeczyć tezie, że zabójstwem Politkowskiej mógł być zainteresowany czeczeński premier Ramzan Kadyrow, którego działalność opisywała, jak też, że Politkowską zabili ludzie, którzy zamierzali skompromitować Ramzana Kadyrowa... Słuszności każdej z tych wersji można dowieść i równie przekonująco je obalić.
Więc w najbliższych latach raczej nie dowiemy się prawdy o zleceniodawcach i sprawcach zabójstwa dziennikarki Anny Politkowskiej.