Klasyki Polityki

Panny biegną, kawalerowie poszli na piwo

Kawalerowie wypierają problem z głów, jednak serce nie przestaje boleć. Kawalerowie wypierają problem z głów, jednak serce nie przestaje boleć. Piotr Socha / Polityka
Kobiety – bardziej mobilne, otwarte i elastyczne – uciekły mężczyznom do szkół, uniwersytetów, na stypendia i kursy językowe. Męski peleton został z tyłu. Niestety, wszystko wskazuje na to, że kobiety z czołówki również w życiu prywatnym pozostaną same.

Warszawa

Panny w oczekiwaniu na atrakcyjnego profesora, podczas gdy do wzięcia kandydaci raczej przeterminowani.

Jak wynika z ubiegłorocznego Narodowego Spisu Powszechnego, wielkie miasta cierpią na bolesną nadwyżkę wolnych wykształconych panien. Wielkomiejska panna może wyglądać tak jak Barbara, dziennikarka. Ma 32 lata, blond warkocz, wybitną urodę, a za sobą stypendium na uniwersytecie nowojorskim, staże w Budapeszcie i Kalifornii, pracę w prestiżowej redakcji. Kilka krótkich, szybko ucinanych związków. To nie jest tak, że nie ma chętnych do życia z Barbarą. To Barbara przebiera: ten niezajmujący, tamtego trzeba by utrzymywać, ów znów chciałby zbyt szybko albo zbyt wolno. Faceci, według Barbary, ogólnie są mało elokwentni, niekontaktowi, niechętni dalszemu rozwojowi intelektualnemu. Nie starają się albo w ogóle nie rozumieją kobiet.

Wbrew pozorom to nie jest tak, że Barbara, skrzywdzona w dzieciństwie przez ojca, nienawidzi mężczyzn. Przeciwnie: przyjaźni się z nimi, uśmiecha, tańczy w klubach, ale jakoś nie myśli o żadnym poważnie, chociaż czeka na wielką, oszałamiającą miłość. Według powszechnie przyjętych kryteriów, za trzy lata Barbara wyleci z pierwotnego rynku małżeńskiego. Wejdzie na wtórny. Potencjalny kandydat będzie już rozwiedziony, obciążony dziećmi albo przeterminowany, przetrzymany przez nadopiekuńczą mamuśkę. Według obecnych kryteriów Barbary: nie do przyjęcia.

Barbara ma więc wielkie szanse zasilić rosnącą grupę bezżennych kobiet pierwszej jakości. Już teraz miejskie wykształcone panny stanowią 78 proc. wszystkich niezamężnych kobiet. Dwa lata temu (POLITYKA 34/01) Barbara Pietkiewicz nazwała je przednim farszem, najszlachetniejszą częścią polskiego społeczeństwa, która zarabia tyle co mężczyzna, znacznie więcej niż kobieta zamężna, a tym bardziej – kawaler.

Polityka 32.2003 (2413) z dnia 09.08.2003; Społeczeństwo; s. 68
Reklama