Potrzebujemy psychicznie wyznaczonego wokół siebie kręgu nieprzekraczalnego dla innych. Dlatego z trudem znosimy tłok, w którym ta przestrzeń zostaje naruszona. Także – chwili samotności, z dala choćby i od najmilszych oczu. Obecność wiecznego świadka – ciało w ciało – kogoś innego, bez przerwy, w chorobie, zmęczeniu, złości, podnieceniu musi być katorgą. Dlatego siostry syjamskie z Iranu poddały się operacji rozdzielenia, choć nikt dotąd nie rozdzielał dorosłych zroślaków, i wiedziały, że to śmiertelnie niebezpieczne.
Masza i Dasza chowane w ZSRR przed ludzkimi oczyma, bo anomalia taka mogła źle świadczyć o człowieku radzieckim, zawsze marzyły o rozdzieleniu. A także Lori z USA, której siostra syjamska Dori była sparaliżowana od pasa w dół, więc ona musiała ją nosić na rękach, wspomagana przez specjalnie skonstruowany wózek.
Lecz zdarzały się i takie przypadki, jak Ivonne i Ivette. Ich głowy wiecznie przekrzywione zrośnięte były ciemieniami. Nie zgadzali się na ich rozdzielenie rodzice, widząc w tym zrośnięciu zamysł boski – a potem i one same. W USA Abigal i Brittany miały wspólny tułów, układ krwionośny, moczowy, płciowy, wątrobę, miednicę, dwie głowy, po jednej ręce i nodze. Mimo to jakimś cudem nauczyły się na swoich dwóch nogach chodzić, a nawet pływać i jeździć na rowerze. Skończyły studia i były pogodnymi dziewczynami.
Ta nowa to nie ja
Może więc żyjący oddzielnie nie są w stanie ocenić życia zrośniętych inaczej niż jako torturę, bo widzą je właśnie z pojedynczej płaszczyzny.
Być może ta tortura kompensowana jest bliskością tak intensywną, że nie jesteśmy sobie w stanie jej wyobrazić. Może tych podwójnych ludzi, którzy nierozdzieleni rzadko przekraczają 30 rok życia, nigdy nie trapi opuszczenie, zdrada, bo nie ma sposobu, aby mogli się oszukać, opuścić, zdradzić.