Jak twierdzi prof. Elżbieta Mazur, historyczka z Polskiej Akademii Nauk, sytuacja kobiet w Polsce przez wieki była lepsza niż w reszcie Europy. Tak się ułożyła nasza historia. Mężczyźni większość czasu spędzali na wojnach lub sejmikach, a domem rządziły kobiety i władza ta bynajmniej nie ograniczała się do spraw kuchni. Kobiety zarządzały folwarkami, decydowały o wychowaniu dzieci. Jednak państwo to była czysto męska sprawa.
Matka Spartanka
Dopiero podczas insurekcji wydarzyła się rzecz bez precedensu. Naczelnik powstania Tadeusz Kościuszko wystosował do kobiet odezwę, w której zwraca się do nich: współobywatelki. Dalej była prośba o szarpie i bandaże, mowa o potrzebie publicznej i konieczności ofiary na rzecz ojczyzny. „Ogłoszenie kobiet obywatelkami oznaczało w epoce rozbiorów wolę podzielenia się z nimi kosztami restytucji państwa polskiego. Do czasu upadku jedynymi jego obywatelami byli mężczyźni stanu szlacheckiego. Kobiety otrzymały obywatelstwo dopiero wtedy, gdy państwo polskie przestało istnieć. Przyznano im więc obywatelstwo nieistniejącego państwa. Otrzymały je wtedy, gdy formalnie rzecz biorąc było ono paradoksem, a faktycznie – gdy było wielkim ciężarem” – pisze Sławomira Walczewska w „Damach, rycerzach i feministkach”. Tak czy inaczej kobiety zaistniały w życiu publicznym.
Pierwsza na scenie narodowej wyobraźni pojawiła się matka – Spartanka, bohaterka opery Franciszka Kniaźnina, wysyłająca kolejnych synów na pole bitwy, kobieta, która potrafi miłość macierzyńską podporządkować miłości ojczyzny. Ona będzie wzorem kobiecych cnót obywatelskich, dopóki Adam Mickiewicz nie powoła do życia właściwej Matki Polki.