W Londynie i w Nowym Jorku – jednocześnie – ukazała się pod dwoma różnymi tytułami („Towarzysze broni”, „Bracia Bielscy”) książka Petera Duffy. Z miejsca zyskała duży rozgłos. Zapewne dotrze wnet do Polski i znajdzie wydawcę. Zanim to nastąpi – przedstawiamy tę fascynującą historię żydowskiego zgrupowania partyzanckiego, którym dowodził Tewje (Turia) Bielski, a któremu początek dał kilkunastoosobowy oddziałek, założony przez Asaela i Zusa, braci Tewjego.
Mapka pozwala zorientować się, jak wyglądała baza, znana w literaturze pod nazwą obóz rodzinny Bielskich, w ostatniej, szczytowej fazie (jesień 1943 – lato 1944). Jest to zaiste imponujące, że w sercu Puszczy Nalibockiej, w ostępach leśnych pełnych bagien i mokradeł, zbudowane zostało miasteczko z ziemiankami (na ogół na 40 osób), w których nocowano; z warsztatami (m.in. kuźnią, piekarnią, garbarnią, zakładem szewskim, krawieckim, stolarskim, zegarmistrzowskim, fryzjerskim, czapniczym i metalowym, czyli zbrojownią, a właściwie rusznikarnią, bo tam naprawiano i remontowano broń, a nawet wytwarzano części do karabinów i rewolwerów) oraz placówkami użyteczności publicznej takimi jak: ambulatorium, szpital zakaźny (tyfus plamisty!), szkoła, bóżnica, a także areszt.
Na terenie Puszczy Nalibockiej, w widłach Niemna i Berezyny, schroniło się wiele oddziałów partyzanckich – rosyjskich, białoruskich, polskich, żydowskich. Historycy różnią się co do liczb: mowa jest o dziesięciu tysiącach leśnych ludzi, ale niektóre źródła mówią o 25 tysiącach. Najsilniejszą, dominującą była partyzantka radziecka, stale zaopatrywana z powietrza w broń, amunicję, medykamenty. Zrzucano tam doświadczonych, wyszkolonych oficerów, bo – zwłaszcza po Stalingradzie i Kursku, a więc po lecie 1943 r.