Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Klasyki Polityki

Rychły zgon patriarchatu

Wymiotujemy otrzymanymi od was goździkami!

Manifa 2005 idzie pod hasłem „Jesteśmy silne, razem silniejsze”. Manifa 2005 idzie pod hasłem „Jesteśmy silne, razem silniejsze”. Anna Bedyńska / Agencja Gazeta
Wyśmiewamy szarmanckie otwieranie drzwi i oślizłe całowanie rąk! Zrywamy pęta kucharskich fartuchów i kas w supermarketach! Wyrywamy cegły z waszego patriarchalno-kapitalistycznego maczo-muru! Żądamy równości płci! Manifa 2005 idzie pod hasłem „Jesteśmy silne, razem silniejsze”.

Jeszcze w 2000 r. polski patriarchat miał się całkiem dobrze. Szarmanci od całowania dłoni wywlekli z gabinetu ginekologicznego w Lublińcu kobietę podejrzaną o aborcję. Byli przekonani, że działają w trosce o jej zdrowie i życie, albowiem sama nie wie, co czyni. Oddali zaufanemu lekarzowi, aby sprawdził, czy nie jest popsuta.

O lublinieckim patriarchacie gadały nad ciastkami i kawą w warszawskiej cukierni Agnieszka Graff i Kazimiera Szczuka – feministki, wykładowczynie uniwersyteckie, pisarki, młode dziewczyny. Było trochę idealizmu, gdy mówiły o morzu kobiet idących w obronie praw nowojorską Piątą Aleją w 1970 r. A po Warszawie maszerowali z transparentami głównie chmurni mężczyźni z likwidowanych zawodów. Szły także biedujące pielęgniarki, nieświadome swojego feminizmu.

W Dzień Kobiet 2000 r. ulicami Warszawy przetańczyło kilkadziesiąt uświadomionych genderowo inteligentek (gender, ang. płeć kulturowa). Były ironiczne, głośne i teatralne. Rozdawały ulotki: „Chodzi o dyskryminację kobiet. Zarabiasz 2/3 tego, co facet na tym samym stanowisku. Projekt ustawy o równym statusie kobiet i mężczyzn wywołuje w Sejmie kpiny i szyderstwa. Odebrano Ci prawo do aborcji. MAM TEGO DOŚĆ – Matka Polka”. To była pierwsza Manifa.

Poważne i wkurzone

Agnieszka Graff, adiunktka na amerykanistyce UW, ma w domu kolekcję feministycznych znaczków z Ameryki. „Nigdy nie lekceważ siły wkurzonej kobiety” – głosi jeden z nich. Pani Graff przechowuje także różową perukę – manifowe alter ego. Pani Szczuka, poważna krytyczka literacka, też ma swoją wersję manifową.

W perukach, a czasem minispódnicach i obcasach doktorki, magisterki, krytyczki, redaktorki, pisarki i zwyczajne, uświadomione genderowo, dziewczyny idą 8 marca ulicami w asyście policjantów.

Polityka 9.2005 (2493) z dnia 05.03.2005; kraj; s. 28
Oryginalny tytuł tekstu: "Rychły zgon patriarchatu"
Reklama