320 specjalistów z 20 krajów – współpracując poprzez internet – zredagowało właśnie nowy słownik angielskiego, który – jako pierwszy – traktuje ten język nie jako własność Anglików czy Amerykanów, lecz całego świata.
Bill Gates najpierw zniszczył większość swych rywali w przemyśle komputerowym, teraz zaczyna niszczyć język angielski. Tak szacowny dziennik londyński „Financial Times” rozpoczyna na pierwszej stronie informację o nowym słowniku angielskiego: Encarta World English Dictionary. Słownik jest imponujący: 400 tys. haseł, 3 tys. ilustracji, wydany równocześnie na ekologicznym papierze (2200 stron) i na płycie CD–ROM, stąd udział firmy Billa Gatesa (Microsoft), który połączył siły z wydawnictwem Bloomsbury w Londynie.
Globalna nowomowa
Oskarżenie o masakrowanie języka angielskiego pochodzi od tradycjonalistów. Encarta World nie tylko nie stara się o zachowanie jakiejś poprawności, jakiejś normy angielskiego, lecz zbiera ze świata wszystko, komu co ślina przyniosła na język. Nawet jeśli ten język angielszczyznę tylko lizał z daleka od Anglii. Dotychczas z szacunkiem mówiło się o the Queen's English, czyli języku angielskim w wydaniu królowej. Autorzy nowego słownika z góry założyli, że „the Queen's English to koncepcja przestarzała i nadmiernie nostalgiczna”.
Słowem, spór idzie o to, kto jest właścicielem, autorytetem i gospodarzem języka angielskiego. Oczywiście, sami Anglicy – twierdzą tradycjonaliści. To tak jasne, że nie wymaga dowodu. – Angielski nie jest już tylko domeną Wielkiej Brytanii czy Ameryki. To język, który wybrała sobie cała planeta – mówi dr Kathy Rooney, redaktor naczelny Encarta World.