Klasyki Polityki

Sprawa NN

Sprawa NN. Policja obiecuje, że wkrótce znajdzie zagubione ciało

Policja wie na pewno, że od grudnia 1997 r. Marcin B. nie żyje. Policja wie na pewno, że od grudnia 1997 r. Marcin B. nie żyje. Mirosław Gryń / Polityka
Prokurator mówi: nieszczęśliwa szczelina w procedurze. Policja obiecuje, że wkrótce znajdzie zagubione ciało. Rodzina musi pochować syna.

W czerwcu tego roku pani B. z Warszawy otrzymuje informację ze śródmiejskiej komendy: dzięki nowoczesnej metodzie porównywania kodów DNA udało się ustalić losy zaginionego syna.

Policja wie na pewno, że od grudnia 1997 r. Marcin B. nie żyje. Kiedy znaleziono jego ciało, nikt nie wiedział, kim jest. Pewność, którą posiada policja, jest, zdaniem funkcjonariuszy, dowodem na światowy poziom kryminalistyki obowiązujący w komendzie mokotowskiej i śródmiejskiej. Czy w grudniu 1997 r. komendy rejonowe poważnie myślały o genetyce?

Pani B. chce więc pochować syna, ale policja nie potrafi wskazać, gdzie kilka lat temu pochowano ciało młodego mężczyzny.

W tym roku Marcin skończyłby 37 lat. Matka poszukuje go od 1999 r. Znajoma pani B. tłumaczy: ciało jest potrzebne, by odbyć żałobę.

Zwłoki z kamienicy

Jest koniec grudnia 1997 r. po południu. Pani S. wraca do domu późnym wieczorem i na klatce schodowej mokotowskiej kamienicy potyka się o ciało młodego mężczyzny. Krzyczy i wzywa policję.

Lekarz pogotowia stwierdza zgon, policja mokotowska wykonuje rutynowe fotografie i odwozi zwłoki do Zakładu Medycyny Sądowej, kilka przecznic dalej. Młody człowiek nie ma dokumentów, ma notes i kurtkę. Sekcja zwłok wykazuje: dynamiczny uraz głowy, może pobicie ze skutkiem śmiertelnym, może upadek ze schodów.

Prokuratura wszczyna dochodzenie. Lekarz sądowy musiał stwierdzić, że chłopak ma pokłute przeguby, w notesie musiały być pomocne namiary, ktoś z kamienicy musiał widzieć człowieka już wcześniej. Zwykle w stanie sztucznej samotności. W przyciemnionych klatkach schodowych taki człowiek czuje się świetnie. Nie potrzebuje towarzystwa ani przyjaciół, ani rodziny.

Człowiek taki jak Marcin jest już zwykle notowany. Kiedy się chwieje na ulicy, spisują go patrole, codziennie potrzebuje pieniędzy, często kradnie.

Polityka 32.2008 (2666) z dnia 09.08.2008; Rynek; s. 32
Oryginalny tytuł tekstu: "Sprawa NN"
Reklama