Ludzie w całym kraju oczekują odpowiedzi na pytanie o to, co zaszło w Andrychowie i dlaczego. Ale gdy chodzi o generalne przyczyny tego rodzaju zdarzeń, to niestety są dobrze znane.
„Sprawa Iwony Wieczorek” szybko stała się hitem Netflixa. Nie kusi widza fałszywą obietnicą, iż znajdzie odpowiedzi na kluczowe pytania. Po serial na pewno obowiązkowo powinna sięgnąć policja.
Ostatni raz, kiedy 11-letnia Wiktoria wyszła w sobotni wieczór 5 sierpnia wyrzucić śmieci i nie wróciła do domu w Sosnowcu. Dziewczynkę odnaleziono trzy dni po zniknięciu w Zachodniopomorskiem. Policja weszła do mieszkania, w którym przebywała z 39-letnim mężczyzną, o 6 rano. Wiktorię, całą i zdrową, oddano rodzicom. Jak w ciągu dwóch dni udało się ją namierzyć?
Skala mizoginii skrzyżowanej z rasizmem, jaka objawiła się wokół sprawy Anastazji Rubińskiej, przeraża, ale niekoniecznie dziwi. Polska kultura od dawna ma problem z uznaniem i naprawianiem krzywd kobiet.
Angelice Domańskiej w biały dzień ukradziono pięcioletniego synka. Ukradła policja, a kradzież usankcjonował sąd.
Przełom w sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek zapowiadano już kilkakrotnie. I nic. Teraz zapowiada go sam wiceminister sprawiedliwości. Prokuratura nie odpowiada na najprostsze pytania mediów, zasłaniając się, jak zwykle, dobrem śledztwa.
Twórczynie nowego filmu „Iluzja” opowiadają o problemie zaginięć młodych ludzi – na ekranie i w kulturalnym podkaście „Polityki”.
Poszukiwania zaginionych coraz częściej – obok policji – prowadzą amatorzy zaangażowani w prowadzenie stron internetowych i profili na Facebooku.
Wśród tysięcy zgłoszeń o zaginięciach ludzi umykają prawdziwe zabójstwa. Jest pomysł, by to zmienić.
Co się stało z 16-letnią Kasią Domeracką? To pytanie ciągle nie daje spokoju policjantom. Dziewczyna zniknęła w maju dokładnie 20 lat temu. Było podejrzenie zabójstwa, był motyw. Wciąż jej szukają.