Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Pierwsza była Amber

Child Alert: do tej pory ogłoszono go w Polsce sześć razy. Jak się szuka porwanych dzieci?

Dziecko, które będzie się bało rodziców, ukryje informacje o podejrzanych kontaktach w internecie. Dziecko, które będzie się bało rodziców, ukryje informacje o podejrzanych kontaktach w internecie. Andrzej Bogacz / Forum
Ostatni raz, kiedy 11-letnia Wiktoria wyszła w sobotni wieczór 5 sierpnia wyrzucić śmieci i nie wróciła do domu w Sosnowcu. Dziewczynkę odnaleziono trzy dni po zniknięciu w Zachodniopomorskiem. Policja weszła do mieszkania, w którym przebywała z 39-letnim mężczyzną, o 6 rano. Wiktorię, całą i zdrową, oddano rodzicom. Jak w ciągu dwóch dni udało się ją namierzyć?
Podinspektor Anna Zgódka: Pamiętajmy o najważniejszej rzeczy – kiedy dziecko nie wraca zbyt długo do domu, to nie czekamy 24 czy 48 godzin. Jeśli mamy jakiekolwiek podejrzenia, obawy, zgłaszamy zaginięcie na policję tak szybko, jak tylko się da. Podinspektor Anna Zgódka: Pamiętajmy o najważniejszej rzeczy – kiedy dziecko nie wraca zbyt długo do domu, to nie czekamy 24 czy 48 godzin. Jeśli mamy jakiekolwiek podejrzenia, obawy, zgłaszamy zaginięcie na policję tak szybko, jak tylko się da.

Nadkomisarz Konrad Gajda z Wydziału Poszukiwań Komendy Głównej Policji pytany, czy sześć alarmów w procedurze Child Alert, ogłoszonych w ciągu 10 lat, to tylko sześć, czy aż sześć, bez wahania odpowiada: – Ja bym wolał, żeby w ogóle nie dochodziło do sytuacji wymagających uruchomienia go, bo za każdą z nich kryje się dramat jakiegoś dziecka, zagrożenie zdrowia i życia wynikające z porwania.

Ostatni raz CA ogłoszono w listopadzie 2022 r. po zabójstwie 26-letniej kobiety, do jakiego doszło w Oświęcimiu. Podejrzany, 25-letni Norweg, za którym wydano Europejski Nakaz Aresztowania, nie tylko zamordował swoją byłą partnerkę, ale też uprowadził z jej mieszkania ich 5-letnią córeczkę. Mia została odnaleziona w Danii. Oświęcimski sąd prawo do opieki nad dzieckiem dał jej dziadkowi i to on pojechał po wnuczkę do Kopenhagi.

Wsiadła do samochodu

Wiktoria wyszła z domu w sobotę 5 sierpnia po południu. Padał deszcz, dziewczynka miała na sobie krótkie spodenki i koszulkę. A przy sobie, oprócz worka ze śmieciami, telefon. Miała wrócić za chwilkę. Nie wróciła. Jak ustalili policjanci, poszła na przystanek kolejowy w Sosnowcu Dańdówce. I wsiadła do czekającego na nią samochodu. Mężczyzna, który siedział za kierownicą, przyjechał z zachodniego Pomorza, z Koszalina.

Rodzice najpierw czekali na Wiktorię, potem zaczęli dzwonić na jej telefon. Okazało się, że jest wyłączony, a abonent niedostępny. Zaalarmowali wtedy policję. Ta poszukiwania rozpoczęła od razu, ale Child Alert, procedurę uruchamianą w sytuacji zagrożenia życia dziecka, ogłoszono w niedzielę, na podstawie zebranych już informacji. Dziewczynkę odnaleziono trzy dni po zniknięciu w Zachodniopomorskiem. Policja weszła do mieszkania, w którym przebywała z 39-letnim mężczyzną, o 6 rano.

Polityka 34.2023 (3427) z dnia 14.08.2023; Społeczeństwo; s. 38
Oryginalny tytuł tekstu: "Pierwsza była Amber"
Reklama