Klasyki Polityki

Feministki: Czy jest o co palić staniki?

Polskim feministkom niełatwo przebić się z oczywistą, wręcz banalną, ich zdaniem, prawdą, że kobiety mają w Polsce gorzej. Polskim feministkom niełatwo przebić się z oczywistą, wręcz banalną, ich zdaniem, prawdą, że kobiety mają w Polsce gorzej. Arkadiusz Ścichocki / Agencja Gazeta
Polskim feministkom niełatwo przebić się z oczywistą, wręcz banalną, ich zdaniem, prawdą, że kobiety mają w Polsce gorzej.
Nie ma jednej definicji feminizmu, bo już od dawna nie ma jednego feminizmu.Orset Bernard/Polityka Nie ma jednej definicji feminizmu, bo już od dawna nie ma jednego feminizmu.

„Że możecie same po ulicach chodzić, koleją jeździć, o czem chcecie, o rozumnych książkach czy nierozumnych plotkach w towarzystwie rozmawiać, wszystko to winnyście pierwszym radownicom, co wam wśród szyderstw i wydziwiań drogę utorowały”.
Narcyza Żmichowska

Arystoteles, jeden z ojców duchowych naszej cywilizacji, twierdził, że kobiety nie są zdolne do racjonalnego myślenia. Nie trzeba jednak sięgać tak daleko wstecz, by przekonać się, że emancypacja jest zjawiskiem bardzo świeżej daty. Mary Ward, która w XVII w. założyła szkołę dla kobiet, została z nakazu Stolicy Apostolskiej aresztowana i oskarżona o herezję. Spędziła w więzieniu 4 lata. W wydanym 200 lat temu kodeksie Napoleona czytamy, że „osobami, którym nie przysługują prawa sądowe są: nieletni, zamężne kobiety, kryminaliści i debile”. Szwajcarki uzyskały prawa wyborcze dopiero w 1971 r. To tylko kilka faktów z długiej listy. Janusz Korwin-Mikke jeszcze dziś twierdzi, że nie powinno się zmuszać kobiet do nauki matematyki, bo to im szkodzi na kobiecość.

Pierwsza fala

Tak dziś oczywiste i naturalne przywileje jak prawo wyborcze czy prawo do edukacji zawdzięczają kobiety działalności XIX- i XX-wiecznych sufrażystek, określanej dziś jako feminizm I fali. Jego apogeum był marsz emancypantek na angielski parlament. Kobiety przez 6 godzin walczyły wtedy z policją. Dwie zginęły, kilkadziesiąt zostało rannych. Sufrażystki ogłaszały strajki, głodówki, podpalały urzędy publiczne. U nas nie było tak dramatycznych epizodów. Polki w tym czasie haftowały sztandary, darły szarpie i chodziły na msze za ojczyznę. Nie znaczy to jednak, że nie było feministek. Były: Maria Konopnicka, która odeszła od męża i sama wychowywała i utrzymywała szóstkę dzieci, Eliza Orzeszkowa, która w „Kilku słowach o kobiecie” postulowała dostęp do edukacji i rynku pracy.

Polityka 32.2000 (2257) z dnia 05.08.2000; Raport; s. 3
Reklama