Gdy zaczyna się pokaz, głos z taśmy ostrzega, że treserka jest w ciągłym niebezpieczeństwie, bo w każdej chwili może nastąpić atak. Kobieta w masce tlenowej schodzi pod wodę, chwyta zwierzęta, pływa trzymając się płetw lub krąży między nimi. Rekiny są zazwyczaj dość ospałe, spędzają większość pokazu na dnie, zresztą wielkość pomieszczenia nie pozwala na zbytnie manewry.
Rekiny wąsate używane do pokazów mają dość leniwą naturę i w przeciwieństwie do żarłaczy czy rekinów tygrysich raczej nie atakują ludzi. Nie mają dużych zębów, ale bardzo silne szczęki.
20 lipca podczas pokazu w Szczecinie jeden z rekinów zaatakował jednak kończącą już pokaz Swietłanę, poszarpał jej stopy i kciuk. Kobieta trafiła do szpitala. Pracownicy rekinarium zaręczali, że wcześniej takie wypadki się nie zdarzały, a tym razem musiał zadziałać jakiś niezrozumiały zwierzęcy instynkt.
Protesty ekologów
Wyrażanie zdumienia, że rekin, nawet stosunkowo łagodny, gryzie, można uznać za naiwność, natomiast stwierdzenie, że przedtem się to nie zdarzało, jest po prostu nieprawdą. Drugą z treserek rekin atakował czterokrotnie, nie odniosła jednak poważniejszych obrażeń.
Przyjazd rekinarium wywoływał zazwyczaj protesty ekologów, w kilku przypadkach składali oni doniesienie do prokuratury. Tak było m.in. w Rzeszowie, Lublinie, Wałbrzychu. Radomskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami i Fundacja Animals protestowały przeciwko warunkom, w jakich przebywają zwierzęta. Przetrzymywanie kilku rekinów w akwarium wielkości średniego pokoju zapewne humanitarne nie jest, ale powiedzmy, że prokuratura mogłaby mieć problemy z zakwalifikowaniem tego jako znęcanie się nad zwierzętami. Jednak w uchwalonej trzy lata temu ustawie o ochronie zwierząt są co najmniej dwa przepisy, które dałoby się tu zastosować.