Premier Donald Tusk zapowiedział zaostrzenie kursu wobec branży hazardowej. Rząd przygotował założenia nowego prawa regulującego ten sektor biznesu. – W praktyce delegalizujemy dużą część hazardu w Polsce – powiedział premier, przedstawiając swe plany na konferencji prasowej.
Zakazane będzie organizowanie gier na tzw. automatach o niskich wygranych. Nie będzie też wprowadzenia do Polski wideoloterii, bardzo popularnych w Europie, na które ostrzyło sobie zęby wielu przedsiębiorców. Co ciekawe – rząd zapowiedział również delegalizację hazardu w Internecie. W praktyce będzie to bardzo trudne do przeprowadzenia, ale jak obiecują przedstawiciele ministerstwa finansów, sposobem na wyplenienie hazardu on-line ma być monitorowanie połączeń internetowych oraz przepływów pieniędzy na konta firm związanych z e-hazardem. Już teraz można przewidzieć, że te pomysły wywołają sporo kontrowersji.
Rząd chce szybko podnieść podatek za każdą działającą maszynę typu jednoręki bandyta. Dziś jest to miesięcznie 180 euro, a po zmianie prawa ma być to 480 euro. Aktualne dziś pozwolenia na prowadzenie działalności (np. na ustawienie trzech jednorękich bandytów w pubie) będą z czasem wygasały, a nowe nie będą już wydawane. Wszystko to ma na celu - zdaniem rządu - stopniowe wygaszanie tej gałęzi hazardu. Dla tych, którzy lubią sobie czasem pograć za pieniądze, pozostaną jeszcze kasyna. Te wciąż będą działać i do nich ma się przenieść reszta biznesu hazardowego. Po zmianach prawa te lokale czekają zapewne złote czasy, choć będzie ich ściśle określona ilość, będą ostro kontrolowane przez skarbówkę, a na ich prowadzenie trzeba będzie otrzymać koncesję (dziś przepisy są łagodniejsze).
Skąd tak ostre posunięcia rządu Tuska?