W okręgu wyborczym nr 4 startuje do Senatu pięciu kandydatów. Wśród niech jako niezależny Zbigniew Chlebowski, kiedyś czołowy polityk PO.
Mija rok od publikacji stenogramów CBA z podsłuchów rozmów Zbigniewa Chlebowskiego, która rozpoczęła tzw. aferę hazardową. Jak ta sprawa wygląda dziś i co robią jej główni bohaterowie?
Powstała na początku listopada, przy poparciu prawie całego Sejmu (przeciw jej powołaniu było jedynie czterech posłów). Miała wyjaśnić, jak przebiegały prace przy kolejnych zmianach w ustawie o grach.
Po wybuchu tzw. afery posypały się dymisje.
Komisja hazardowa zakończyła pracę. I to jest właściwie jedyna wiadomość optymistyczna. O ostatnich obradach lepiej zapomnieć, gdyż były pasmem awantur, znacznie przekraczających komisyjne normy politycznego awanturnictwa.
Sejm przedłużył okres działania hazardowej komisji śledczej o dwa miesiące, do końca kwietnia.
O wpływ na kształt ustawy o grach losowych przez lata zabiegali politycy i kryjący się często za ich plecami majętni biznesmeni. Młody prawnik Grzegorz Maj twierdzi, że o to się nie starał. Mimo to wpływ na ustawę miał.
Jeżeli ktoś raz minął się z prawdą, to nie można mu ufać – zagrzmiał Maciej Płażyński, gdy dowiedział się, że znalazł się w końcu poszukiwany od wielu miesięcy gwóźdź do trumny ekipy rządzącej.
Jarosław Kaczyński obwiniał Donalda Tuska. Donald Tusk oskarżał CBA. A Grzegorz Schetyna twierdził, że żadnej afery nie było. Tak minął trzeci tydzień prac komisji śledczej.
Premier zeznawał przed komisją śledczą. To na pewno kluczowy - z politycznego punktu widzenia - moment prac komisji. Ale czy równie ważny dla wyjaśnienia całej sprawy?