Niespodzianek na niedzielnej konferencji PiS było niewiele. W zespole znalazły się trzy kobiety, kiedyś okrzyknięte mianem „aniołków prezesa”, czyli Grażyna Gęsicka (ma odpowiadać za gospodarkę), Aleksandra Natalii – Świat (finanse) i Joanna Kluzik – Rostkowska (polityka społeczna i służba zdrowia). Na pewno nie można odmówić im kompetencji, pytanie, czy będą w stanie przebić się ze swymi pomysłami, z czym bywało różnie. Wszystkie panie w roli ekspertów partyjnych zadebiutowały już wiele miesięcy temu - na lutowym kongresie PiS w Krakowie. Jednak niedługo potem, w ferworze politycznej walki o euro mandaty, ich ekspercki głos był słyszalny jedynie w telewizyjnych spotach.
Kolejne nazwiska polityków wchodzących w skład zespołu również nie zaskakują. Sprawy zmian ustrojowych Jarosław Kaczyński powierzył jednemu z najwierniejszych swoich współpracowników - szefowi klubu, PiS, Przemysławowi Gosiewskiemu. Wymiarem sprawiedliwości i służbami specjalnymi zajmie się oczywiście Zbigniew Ziobro.
Największą zagadką jest obecność posłów Krzysztofa Jurgiela, Ryszarda Terleckiego oraz euro deputowanego Ryszarda Legutki, którym trudno byłoby się pochwalić czymkolwiek w dziedzinach, za jakie odpowiadają. Pierwszy z nich jako minister rolnictwa był chyba najsłabszym ogniwem w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza, zaś doświadczenia Ryszarda Terleckiego z problemami szkolnictwa ograniczają się do tego, że przez sześć lat był naczelnikiem Biura Edukacji Publicznej w krakowskim oddziale Instytutu Pamieci Narodowej. Natomiast prof. Legutko, który w rządzie Jarosława Kaczyńskiego pełnił funkcję ministra edukacji narodowej, zajmie się teraz sprawami zagranicznymi.
Zaprezentowane w niedzielę pomysły, które ów zespół ma przekuć w projekty ustaw także nie powalają na kolana. Co gorsza – większość to odgrzewane koncepcje. W finansach PiS chce wprowadzić większą kontrolę państwa nad przedsiębiorstwami o znaczeniu strategicznym. W służbie zdrowia podnieść składkę zdrowotną, a rolnikom zapewnić dopłaty na tym samym poziomie, co w krajach tzw. starej UE. Do tego zlikwidować gimnazja i przywrócić czwartą klasę w liceach, a dla wszystkich otworzyć nowe międzykontynentalne lotnisko w centrum kraju.
Wszystko to jednak słyszeliśmy już na lutowym kongresie i nie zrobiło to wielkiego wrażenia. Także już wówczas miał powstać gabinet cieni, ale niedługo potem ruszyła kampania do Parlamentu Europejskiego i w partii szybko zapomniano o pracach programowych. Teraz nastąpiło nagłe przebudzenie. Cel jest jeden - przekonać zmęczony elektorat PiS, że Jarosław Kaczyński ma pomysł na powrót do władzy i nie jest skazany na długi pobyt w ławach opozycji. Czy to się uda? Raczej nie z taką strategią. Nieświeże potrawy mają to do siebie, że trudno je przełknąć.