Kraj

Samobój

Posłowie PiS odwołani z komisji

Wykluczając ze składu komisji hazardowej Beatę Kempę i Zbigniewa Wassermanna posłowie Platformy Obywatelskiej strzelili gola do własnej bramki.

Na pierwszy rzut oka argumenty śledczych z PO, szefujących komisji, są zrozumiałe. Kempa i Wassermann za rządów Prawa i Sprawiedliwości brali udział w procesie uchwalania jednej z poprzednich nowelizacji ustawy hazardowej. Dlatego powinni sami stanąć przed komisją jako świadkowie. Koronnym argumentem jest analiza sporządzona przez sejmowych ekspertów: jeśli osoba zasiadająca w komisji śledczej ma przed nią zeznawać, wcześniej musi być z niej odwołana.

Ale racja – nawet wywiedziona z prawnego przepisu - to nie wszystko. Pozostaje jeszcze kwestia stylu i politycznej kultury. Jednego i drugiego śledczym PO zwyczajnie zabrakło. Wybrali sposób najgorszy z możliwych.

Jeśli już koniecznie chcieli odwołać posłów PiS, mogli ich o tym uprzedzić wcześniej, by wspólnie przynajmniej spróbować poszukać jakiegoś polubownego rozwiązania. Na przykład przy udziale marszałka Komorowskiego, lub całego prezydium Sejmu. Może możliwa była taka umowa – my was zawieszamy, ale jak tylko złożycie zeznania, natychmiast powołujemy. A może posłowie PiS sami zgodziliby się ustąpić na czas przesłuchania?

Warto zauważyć, że Zbigniew Wassermann był jako poseł zaangażowany w wyjaśnianie sprawy Olewnika, a mimo to żadnemu politykowi z PO nie przyszło do głowy, aby go z komisji Olewnika usuwać lub powoływać na świadka (o sprawie pisała POLITYKA).

W dzisiejszych odwołaniach o chęci dogryzienia PiS-owi świadczyć może i sama kolejność grafika przesłuchań. Śledczy z PO upierają się, aby badanie sprawy zaczynać właśnie od świadków z kręgu partii Kaczyńskiego. Logika nakazywałaby raczej, aby zacząć „od początku”, czyli od rządów SLD, gdy po raz pierwszy w tajemniczych okolicznościach doszło do zmiany przepisów hazardowych. Równie dobrze można byłoby rozpocząć od przesłuchiwania polityków Platformy – przecież to właśnie ich działania doprowadziły do powstania komisji.

Jedno i drugie najwyraźniej jednak nie leży w interesie PO. Nieważne, że tym samym autorytet komisji – jeśli w ogóle go miała u swego zarania – radykalnie spadł. Maleją też szanse na dotrzymanie wyznaczonego przez Sejm terminu zakończenia prac (28 lutego). Najgorsze, że Platforma, wyrzucając dwójkę posłów z komisji, utrwala tę cechę polskiej polityki, którą tak stanowczo krytykowała za rządów PiS – że racja jest po stronie tych, którzy mają większość.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyjątkowo długie wolne po Nowym Roku. Rodzice oburzeni. Dla szkół to konieczność

Jeśli ktoś się oburza, że w szkołach tak często są przerwy w nauce, niech zatrudni się w oświacie. Już po paru miesiącach będzie się zarzekał, że rzuci tę robotę, jeśli nie dostanie dnia wolnego ekstra.

Dariusz Chętkowski
04.12.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną