Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Taka ładna prezydentura

Cztery lata Lecha Kaczyńskiego

Lech i Jarosław Kaczyńscy. Obchody 20. rocznicy wyborów 1989. Gdańsk, 4 czerwca 2009 r. Lech i Jarosław Kaczyńscy. Obchody 20. rocznicy wyborów 1989. Gdańsk, 4 czerwca 2009 r. Łukasz Ostalski / Reporter
Czy prezydent może liczyć na reelekcję? Na reelekcję, od której zależy polityczna przyszłość Jarosława Kaczyńskiego i PiS-u? Gdzie ma szukać nadziei?
[rys.] JR/Polityka

W spekulacjach można puścić wodze wyobraźni. Czy zdarzy się afera, która pogrąży premiera, jeśli to on ostatecznie wystartuje po prezydenturę? Coś, co nazwano aferą hazardową, nie zniszczyło PO, ale czy Mariusz Kamiński wyjął już wszystkie papiery? Czy będzie można Tuskowi przyprawić jakąś „mordę ty moją”? Taki scenariusz zakłada kampanię brudną i obrzydliwą, przy której „dziadek z Wehrmachtu” będzie ledwie niewinną przygrywką. Urzędującemu prezydentowi nie powinno na takim obrocie spraw zależeć, gdyż błoto ma to do siebie, że oblepia również rzucających.

Generalnie Lechowi Kaczyńskiemu będą sprzyjać gospodarcze kłopoty. 2010 r. będzie trudny z powodu narastania długu publicznego i ta „zielona wyspa” polskiego sukcesu nie rozbłyśnie już takim cudem na mapie Europy jak pod koniec 2009 r., kiedy to okazywało się, że z kryzysem radzimy sobie znakomicie. Nie tylko dzięki niezwykłej, wychwalanej przez wszystkich przedsiębiorczości Polaków, lecz także uważnej polityce rządu, ostrożnie szafującego pakietami antykryzysowymi. Może jednak da efekty kampania pod hasłem: ten rząd nic nie robi, którą prowadzić łatwiej, odkąd media zwane publicznymi wpadły bez reszty w ręce koalicji PiS-SLD?

Prezydent najbardziej aktywny?

Panuje powszechne przekonanie, że obecny prezydent może wygrać wyłącznie, jeśli inni polegną lub przynajmniej poważnie się potkną. Może więc być „profitentem”, by użyć ulubionego określenia jego brata, jakiegoś nieszczęścia, które spotka innych. To musi być przykre dla kandydata, który ma przekonanie, iż jest mężem opatrznościowym broniącym ostatnich skrawków suwerenności Polski. Zagrożonej przez rząd, mający wyraźny kompleks niemiecki, niepotrafiący nic innego, niż podlizywać się europejskiemu establishmentowi, a w wymiarze krajowym restaurującym Rywinland, a więc kraj korupcji, bezprawia i przywracania przywilejów wąskiej grupie kosztem społecznej solidarności.

Polityka 2.2010 (2738) z dnia 09.01.2010; kraj; s. 16
Oryginalny tytuł tekstu: "Taka ładna prezydentura"
Reklama