Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Becikowe od ginekologa

Kontrowersje wokół becikowego

Nowe zasady przyznawania becikowego okazują się najbardziej kontrowersyjnym przepisem roku. Można mieć uzasadnione obawy, że pod naciskiem rozsierdzonych matek, Urzędu Rzecznika Praw Dziecka i mediów, Ministerstwo Pracy zrezygnuje z wprowadzonych zmian.

W ten sposób pozbawimy się narzędzia społecznego, które motywuje mniej zainteresowane swoim zdrowiem kobiety do kontroli lekarskiej.

Oto trzy miesiące temu weszła w życie, zapowiadana od roku, zasada, że ustawowe 1000 zł becikowego dostaną tylko kobiety, które przed 10 tygodniem ciąży znalazły się pod opieką ginekologa. Wizyta w pierwszym trymestrze jest istotna ze względu na szansę wczesnego zdiagnozowania wad dziecka.

Dla wielu kobiet ma ogromne znaczenie edukacyjne: często po raz pierwszy dowiadują się, jak o siebie zadbać. Po wizycie w każdym trymestrze lekarz wydaje odpowiednie zaświadczenie, z którym kobieta po urodzeniu dziecka może się zgłosić w urzędzie gminy i dostać becikowe.

Już w listopadzie zaczęły się schody. Najpierw urzędnicy nie mogli się zdecydować, czy przepis dotyczy kobiet, które przed 1 listopada przekroczyły 10 tydzień ciąży, czy także tych, które po tym terminie urodziły. Zaczęły się awantury w urzędach.

W mediach pojawiły się sugestie, że kobieta może nie wiedzieć, że jest w ciąży, aż do połowy jej trwania. Trudno oprzeć się sugestii, że artykuły takie pisane były męską ręką.

Na końcu do rzecznika praw dziecka zaczęły napływać skargi, że w niektórych rejonach kraju, mimo najlepszych chęci, do ginekologa czeka się w dwumiesięcznej kolejce. Powyższe argumenty sprawiły, że Ministerstwo Zdrowia rozważa wycofanie spornego przepisu. Jeśli się zdecyduje, zrobi kolejny krok do tyłu.

Ta dwustronna umowa między państwem i obywatelem to był mały krok we właściwą stronę. A także, nieczęsty sygnał, że resort zdrowia potrafi współpracować z resortem pracy. I co najważniejsze: znak, że państwo obywatelowi pomoże, ale obywatel sam też powinien o siebie zadbać. Tak wygląda nowoczesna polityka społeczna.

Niech więc Ministerstwo Zdrowia najpierw sprawdzi, gdzie brakuje ginekologów i dogada się z samorządami co do lepszej organizacji opieki nad kobietami w ciąży. A Ministerstwo Pracy niech nie panikuje. Dla własnego dobra: nie wylewajmy dziecka z kąpielą.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną