Konar runął przez otwarty na oścież jaz tamy, odbił się od powierzchni wody i uderzył w stalowe ogrodzenie, do którego przymocowana była tablica. Uderzenie kłody było na tyle silne, że poważnie uszkodziło płot, przez który w październiku 1984 r. zabójcy wrzucili do Wisły ks. Popiełuszkę. Szklana tablica po prostu zniknęła. Na miejscu pozostały jedynie fragmenty kłody i porozrzucane w promieniu wielu metrów znicze, zapalane tu przez turystów.
Przez Włocławek przechodzi właśnie fala kulminacyjna. Jej wysokość jest porównywalna z tą sprzed dwóch tygodni, gdy wodowskazy pokazały rekordowy wynik w historii miasta – 8,5 metra. Ze względów bezpieczeństwa władze Włocławka zamknęły tamę dla pieszych. Nadal jednak można przejechać szosą, biegnącą grzbietem zapory.