Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Kwestia niezależności

DEBATA: Jak zakończyć wojnę polsko-polską?

Bronisław Komorowski podczas uroczystości zaprzysiężenia na urząd prezydenta. Bronisław Komorowski podczas uroczystości zaprzysiężenia na urząd prezydenta. Piotr Bławicki / East News
Bronisław Komorowski w swoim pierwszym orędziu mówił, że dostępuje wielkiego zaszczytu podejmując jednocześnie wielkie zobowiązanie. To zdanie niby banalne, jednak okoliczności przydają mu głębi.
Polityka.pl

Logika wyborów prezydenckich jest taka, że dzieli Polaków na dwa obozy i że w pierwszych tygodniach ten właśnie podział jest głównym przedmiotem analiz i komentarzy, a wobec nowego prezydenta stawia się podstawowe zadanie – połączyć zwaśnione strony, dwie Polski, dwa bloki wyborców, wyciszyć kampanijne emocje.

Gdy 9 grudnia 1995 r. Sąd Najwyższy orzekał o ważności wyboru Aleksandra Kwaśniewskiego, atmosfera była szczególnie napięta, a orzeczenie sądu, który rozpatrywał prawie pół miliona protestów, niejednomyślne. Wielu wydawało się, że to już koniec polskich przemian, zaprzepaszczenie szans na wejście w struktury natowskie i europejskie, że przepadł solidarnościowy zryw. Dziś jednak nawet Kwaśniewski przyznaje, że sytuacja prezydenta Komorowskiego, który wybory wygrał o wiele wyraźniej niż poprzednicy, jest trudniejsza niż jego. Kwaśniewskiego spotkał jedynie afront ze strony Lecha Wałęsy i początkowo powściągliwość we współpracy ze strony części dawnej solidarnościowej opozycji.

Lech Kaczyński obejmował urząd w warunkach prawie komfortowych, mając za sobą zwycięstwo partii swego brata w wyborach parlamentarnych. Donald Tusk porażkę znosił z trudem, ale bez ostentacyjnych demonstracji, a opozycyjna twardość Platformy nigdy nie przybrała formy jawnego kwestionowania wyniku wyborów, bojkotowania prezydentury, a więc tego, z czym mamy obecnie do czynienia.

Pan Komorowski

Jarosław Kaczyński o nowym prezydencie mówi „pan Komorowski” i z dnia na dzień brnie w nowe, coraz bardziej szalone zarzuty. Nie byłoby tego zaprzysiężenia, gdyby nie śmierć mojego brata – stwierdza i natychmiast daje swoim zwyczajem niejasno do zrozumienia, że nowym prezydentem powinien zająć się prokurator z powodu jakiegoś wypowiedzianego kiedyś zdania, które może, oczywiście zdaniem prezesa, sugerować, że to Komorowski przygotował, a przynajmniej dołożył się do katastrofy pod Smoleńskiem.

Reklama