Kiedyś Leszek Miller garnął się do listy wyborczej Samoobrony, dziś część dawnych towarzyszy Leppera skupionych w Partii Regionów przylgnęła do SLD. Przynajmniej na czas wyborów samorządowych. Alians Sojuszu i Partii Regionów (PR) przypieczętowano w połowie sierpnia porozumieniem w sprawie utworzenia wspólnego bloku wyborczego na Mazowszu. Na tym jednak nie koniec. W czwartek przedstawiciele PR dogadali się ze sztabowcami SLD w sprawie podpisania wspólnej deklaracji programowej, co ma nastąpić podczas inauguracji kampanii wyborczej na przełomie września i października. Dlaczego właśnie wtedy?
Szefowie SLD chcieliby, aby było to duże wydarzenie medialne. Liczą na to, że w wyborach samorządowych na ich listach znajdzie się więcej kandydatów z ugrupowań związanych z lewicą. Według nieoficjalnych informacji trwają rozmowy z przedstawicielami blisko 30 organizacji – w tym m.in. Zielonych 2004, Partii Kobiet, UP, OPZZ czy ZNP. - Szeroko otwieramy nasze listy i tworzymy pewien ruch wokół SLD. Zaprosiliśmy praktycznie wszystkie podmioty, które są na lewo. Zależy nam na skupieniu wokół siebie całej lewicy społecznej i wszystkich ruchów postępowych – tłumaczy Tomasz Kalita, rzecznik SLD. Początkowo postulowano, aby blok wyborczy nazwać: SLD-Porozumienie Społeczne lub SLD-Alternatywa dla Polski (jak proponowała PR), jednak na piątkowym zarządzie SLD uradzono, że partia forsować będzie pomysł, aby blok przyjął tylko pierwszy człon nazwy, czyli Sojusz Lewicy Demokratycznej (bo SLD ma coraz lepsze notowania i jest dobrze rozpoznawalna).
500 działaczy na listy
Przewodniczący Partii Regionów Bolesław Borysiuk (b. doradca byłego p.o. prezesa TVP Piotra Farfała, w ubiegłorocznych eurowyborach kandydujący z listy KW Libertas w okręgu łódzkim) zapewnia, że uzgodniono już kwestię obecności członków jego partii na listach bloku do sejmików wojewódzkich.